tag:blogger.com,1999:blog-90238399058230804512024-03-27T17:34:50.891-07:00Matki wariatkiUnknownnoreply@blogger.comBlogger46125tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-65144647863152895702012-10-02T08:44:00.003-07:002012-10-02T08:44:47.521-07:00Eko mama
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Na pewno słyszałyście o Reni Jusis.
Na pewno macie niezły ubaw z tego, że w roku 2012 ktoś używa
tetry, pierze w jakichś orzechach, nie używa w domu Cifa i smaruje
się dziwnymi świństwami zamiast używać wypasionych kosmetyków.
Też kiedyś się z tego śmiałam. Zanim zaszłam w ciążę pewnie
Ekowariactwa już wprowadzałam w życie z racji studiów. Wszystko
zaczęło się od prezentacji o ftalanach, którą robiłam na
zaliczenie przedmiotu „polimery”. Zszokowało mnie to, jak wiele
trujących substancji znajduje się w naszym otoczeniu i zaczęłam
się zastanawiać, czy naprawdę nie można uniknąć choć części
z nich. Postanowiłam wtedy, że jak tylko będę w ciąży
zrezygnuję z lakierów do paznokci, lakierów do włosów i żeli do
kąpieli. Niespodziewana ciąża pojawiła dość szybko i plan
zaczęłam wprowadzać w życie, tym bardziej, że to mógł być
chłopiec, a ftalany szczególnie szkodzą chłopcom (niepłodność).
Wszystko działo się po kolei. Najpierw te nieszczęsne lakiery, a
później stopniowo eliminowałam chemię w domu, większość
kosmetyków, zrezygnowałam z pampersów, chusteczek nawilżanych(
były przypadki sklejenia warg sromowych u dziewczynek, co
powiedziała mi ginekolog), z kosmetyków „popularnych” dla
dzieci itd. Nie będę Was zanudzać toksykologią, można wszystko
znaleźć w Internecie. Pamiętajmy tylko, że wszystko jest trucizną
i nic trucizną nie jest, wszystko zależy od dawki.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pozostałe aspekty tak zwanego
„naturalnego rodzicielstwa” były mi raczej obce. Nie chciałam
spać razem z dzieckiem, nie chciałam rezygnować z wózka i nie
chciałam karmić tylko i wyłącznie piersią(pomijając podawanie
swojego mleka w butelce). Życie jak zwykle dało mi kolejną lekcję
pokory , bo synuś mój najukochańszy nie toleruje kompletnie
łóżeczka, wózka, fotelika samochodowego, niczego gumowego w buzi<span style="font-family: Wingdings, serif;"></span>
. To syn nauczył mnie być naturalnym rodzicem na 100 % i bardzo
się z tego cieszę. Noszę go na rękach i w chuście tyle, ile
tylko on potrzebuje, śpimy sobie w łóżku wspólnie całą rodziną
i przytulamy się, kochamy i myślę, że każdego dnia wiele się od
siebie nawzajem uczymy. Czy mogę Was przekonać, że tak trzeba? Czy
sens ma opowiadanie o życiu powoli, o docenianiu każdej chwili, o
uważnemu patrzeniu w głąb siebie? Czy powinnam wysilać się na
tłumaczenie czym jest medytacja, „slow life”, może nawet
buddyzm ? Moim zdaniem NIE! Nikt jeszcze nikogo nie przekonał. Każda
z nas jest inna, mamy inne dzieci, jesteśmy na innym etapie w życiu.
Chciałam się tylko Wam powiedzieć, że znacie jedną Ekomamę i
jest to dokładnie taka sama mama jak Wy, bo ma takie same
wątpliwości, ciężkie chwile, rozterki. Uczmy nasze dzieci
tolerancji, będąc tolerancyjnym wobec siebie. Nie oceniajmy się,
nie mówmy, że jakaś matka to kretynka, bo sadza dziecko
niesiedzące i stawia niestojące. Nie mówmy też, że wszystkie
Ekomamy to świruski i oszołomki, nie mówmy, że dawanie słoików
jest dobre, albo złe, że ktoś kocha swoje dziecko, albo nie dorósł
do macierzyństwa. Skupmy się na sobie <span style="font-family: Wingdings, serif;"></span>
Buziaki</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Poniżej moje sprawdzone przepisy(jakby
ktoś chciał spróbować). Przy okazji nieźle można zaoszczędzić
<span style="font-family: Wingdings, serif;"></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
PIELĘGNACJA DZIECKA</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Zamiast chusteczek:</b></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Potrzebne:</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-myjki bawełniane</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-żel do kąpieli niemowląt
Babydream z Rossmana(może być szare mydło starte na tarce)</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-olejek z drzewa
herbacianego</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-woda
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-pudełeczko zamykane
Tupperware(może być takie na chusteczki dla niemowląt)</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Do pudełeczka wlewam pół
szklanki wody, trochę żelu do mycia, kilka kropel olejku, wkładam
8 myjek. Myjki chłoną wodę, zamykam pudełeczko i gotowe !</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<b>Do
kąpieli:</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wszelakie płyny Babydream z Rossmana
mają super skład i niewiele kosztują.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<b>Zamiast
pampersów:</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Otulacze typu Pull i tetra. Okazało
się, że kremy na odparzenia nie są w ogóle potrzebne. Ewentualnie
Tormentiol (w aptece).</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<b>Na
ciemieniuszkę i zmiany skórne:</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
Olejek arganowy.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
PIELĘGNACJA MAMY</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<u><b>Twarz</b></u></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<b>Mycie
twarzy wieczorem metodą OCM.</b></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Potrzebne:</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-Olej rycynowy</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-oliwka dla niemowląt Hipp</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-olejek arganowy</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-ściereczka z mikrofibry</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Mieszam w małym pojemniczku
olejek rycynowy 10%, olejek Kipp 70%, olejek arganowy 20%.Mieszaninę
olejków nakładam na twarz każdego wieczora(bez wcześniejszego
demakijażu), masując twarz. Moczę ściereczkę w ciepłej wodzie i
przykładam do twarzy. Gdy ściereczka wystygnie, przecieram buzię.
Cały zabieg przeprowadzam około 3 razy. Na koniec płuczę tarz
zimną wodą i smaruję odrobiną olejku arganowego.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1.25cm;">
<b>Poranna
toaleta.</b></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Rano myję twarz tylko zimną
wodą i smaruję odrobiną olejku z róży. Na olejek daję kroplę
żelu hialuronowego z alantoiną i B5. Na to makijaż.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<u><b>Ciało</b></u></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-Mycie ciała mydłem
Aleppo(polecam)</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-Szczotkowanie co wieczór
całego ciała szczotką po kapieli</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-Po szczotkowaniu olejek z
Alterry (Rossman) lub olejek migdałowy</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-Peeling raz w tygodniu:
cukier, oliwa z oliwek, sok z cytryny</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<u><b>Włosy</b></u></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Jeśli chodzi o włosy to
jednej receptury dla wszystkich nie ma. Trzeba eksperymentować.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Unikam SLS , parafiny,
silikonów w szamponach i odzywkach. Polecam odżywki Alterra(znowu
tanio ).</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Bardzo ważne jest
regularnie raz w tygodniu <b>olejować </b>włosy.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Dobór oleju to kwestia
indywidualna. Najlepszy dla włosów zazwyczaj jest olejek kokosowy.
Wiadomo, że nierafinowany i z pierwszego tłoczenia najlepszy.
Smarujemy całe włosy i skórę głowy (nie przesadzamy z ilością
oleju). Idziemy spać i rano myjemy głowę. Naprawdę polecam !</div>
<br />
<br />
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
DOM</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Uniwersalny płyn:</b></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-2 łyżki boraksu</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-2 łyżki octu</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-1 łyżka sody oczyszczonej</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-litr wody</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-olejek z drzewa
herbacianego</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Płyn w spryskiwaczu i myję
tym kuchnię całą i łazienkę całą. W razie większych zabrudzeń
np. prysznic, sypię sodę oczyszczoną na plamy , spryskuję
uniwersalnym płynem i po paru minutach szoruję.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Płyn do prania:</b></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-3 łyżki sody
oczyszczonej</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-1 szklanka płatków
mydlanych</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
- kilka kropel olejku (ja
daję lawendowy)</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-ok. 3 litry wody gorącej</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-4 łyzki boraksu</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Wlewam wszystko do pojemnika
po żelu di prania Persil i mieszam. Na początku płyn jest żółty
i rzadki , z czasem gęstnieje i robi się biały. Można dodatkowo
przecedzić przez sitko po upływie ok. 1 godziny.Na drugi dzień
otrzymujemy biały gęsty żel.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Taki żel nadaje się do
prania ręczników, dziecięcych ubranek, bielizny termoaktywnej ,
ubrań outdoorowych. Do tego typu prania nie dodaje się płynu do
płukania.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Używam tego żelu również
do mycia podłogi i innych powierzchni typu drzwi, klamki.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Płyn do prania pieluch:</b></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Pieluch nie należy prać w
płatkach mydlanych, żelach.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Pieluszki raz w miesiącu
piorę w 90 st w żelu o składzie:</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-proszek do prania</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-kwasek cytrynowy.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Odstraszacz moli:</b></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Kilka kropel olejku
lawendowego w spryskiwaczu z wodą. Używam podczas prasowania.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Odstraszacz komarów:</b></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Skropienie się
rozcieńczonym sokiem z cytryny lub pomarańczy.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Więcej grzechów nie
pamiętam, za wszystkie serdecznie itd. :P</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
Martyna </div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-90101409942155583942012-08-20T12:33:00.000-07:002012-08-20T12:35:55.553-07:00Życie nie kończy się na pieluchach ....Pieluchy, kupki, zupki, cycuchy,
butelki... wokół tego kręci się Twoje życie po tym jak rodzi się
dziecko? A gdzie czas dla ciebie?! Nie bój się zostawić dziecka z
tata/babcia/ciocia nawet z koleżanką...<br />
<div class="mtl fbDocument">
Przychodzi ten dzień dziecko jest już z nami po drugiej stronie. Bywa,
że poród był ciężki, zamykasz się w domu, zmęczona ciągłym dostawaniem
maluszka do piersi, zmienianiem pieluch – zaczynasz odczuwać chęć
wyjścia do ludzi... Ale jak tu zostawić maluszka, przecież to ty jesteś
najważniejsza dla niego teraz?! Zostajesz w domu... zaczynasz się coraz
bardziej stłamszona. Coraz większe poczucie braku wolności... kochasz
swoje dzieciątko nad życie, ale bywa, że masz dosyć. Kolejna próba
wydostania się – iść do fryzjera, ze znajomymi do kina, z mężem na
randkę! No ale co jak będzie płakać? A jak tata/babcia/ciocia/sąsiadka
nie da sobie rady? Kolejna próba nieudana kolejne tygodnie siedzenia w
domu. Coraz więcej spięć miedzy Tobą, a mężem/partnerem... coraz więcej
kłótni, które do niczego nie prowadzą... Wybuchasz! Masz dosyć! Mąż może Twojego zachowania nie zrozumieć... więc usiądź z nim i wyjaśnij.<br />
Ja to przechodziłam przy pierwszym dzieciątku... czułam się
zobligowana oddać się w całości swojemu maleństwu i zapomniałam o
sobie... o tym, że też mam potrzeby. W Pewnym momencie powiedziałam
dość – przecież mogę zrobić coś dla siebie! Wyjść! Nie jestem przecież
więźniem! I pojechałam - wcześniej wszystko przygotowałam, rozpisałam,
opowiedziałam – nie powiem, było sto tysięcy telefonów. Ale co może się
stać? Dzieciątko zostało z tata i babcią, którzy tak samo je kochają jak
ja. A w tym czasie byłam 500km od domu na festiwalu naładować swoje baterie. Wróciłam następnego
dnia wieczorem, Zostałam przywitana radosnym uśmiechem mojego maluszka,
który nie wskazywał na to żeby było mu źle, gdy mnie nie było... Mąż również
przywitał mnie uśmiechem, ja ich tak samo wielkim... byłam szczęśliwa.
Skończyły się kłótnie. Kolejną próbą było zostawienie dziecka z samą
babcią i wyszliśmy do znajomych bez dziecka... wreszcie mogliśmy
spokojnie posiedzieć i porozmawiać. Nie było nasłuchiwania czy się
budzi, było bez wychodzenia, gdy mały się obudził, by dać cyca/butle.<br />
Nie bałam się już z mężem wychodzić, i zostawić moją małą pociechę w
domu z kimś innym niż ja... Tata przy pomniał sobie też że ma swoja żonę,
która nie jest już jedna wielką chodźącą pretęnsją.<br />
Teraz mam drugie dziecko i podejscie do wszystkiego jest zupełnie
inne... wydaje mi się, że zdrowsze, bo nie ma tylu kłótni, pretensji...
tylko szczęście z tego że jestem i mamą i żoną.<br />
Nie bójcie się zostawić swoich maluszków, im naprawdę nie stanie się
krzywda gdy zostawisz je z zaufaną osoba nawet na te kilka dni.<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
Asteria </div>
</div>
Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-7638184251200444452012-07-23T11:15:00.004-07:002012-07-23T11:15:49.270-07:00Matka wariatka wybiera się do SPA Od zawsze marzył mi się wyjazd do spa.... Tak na 2-3 dni. Spędzić
milo czas na masażach, pilingach, maseczkach, kąpielach błotnych i
różnych tego typu zabiegach upiększających. Ale nigdy nie byłam w spa.
Pozostało to moim marzeniem.... Urodził się mój maluszek a to moje
marzenie oddaliło się w bliżej nieokreślona przyszłość.
<br />
Mój dzieciaczek za niedługo skończy pol roku. Mój mąż wpadł na
pomysł, żebym pojechała do spa z jakąś koleżanką. Ucieszyłam się
niesamowicie. A, ze nie mieszkam w Polsce, a tam właśnie planowałam spa,
to przy okazji miałabym 2w1 bo dawno nie byłam w kraju.<br />
Po "przespaniu się z tematem" i przeanalizowaniu co i jak
ogarnęła mnie panika. Jak to? Jak to ja miałabym zostawić mojego
maluszka? Wiadomo, byłby pod dobra opieka, ale jakby mi się coś
stało???? Różne bywają wypadki! Jakby..... Jak miałabym zostawić go,
takiego malutkiego i bezbronnego? Gdybym umarła to jak by to było ????
Nie widziałabym pierwszych kroków, nie słyszała pierwszych słów... nie
towarzyszyła w najważniejszych chwilach jego życia....<br />
Wiem, nie można tak myśleć, ale dostałam panicznego strachu przed
wyjazdem gdziekolwiek sama. Już nie chce mi się jechać do spa...Póki co
mam spa we własnej wannie. Prawdziwe spa pewnie tak, za jakiś czas, jak
mina mi moje paranoje...<br />
<br />
Mój paniczny strach pociągnął za sobą inne przemyślenia. Takie,
ze my MATKI dbamy o nasze dzieci, dajemy im wszystko co najlepsze,
chuchamy i dmuchamy żeby im się krzywda nie działa.... ale czy my dbamy o
siebie???? i nie chodzi mi tu o spa, kosmetyki i urodę, ale ZDROWIE!!!
Czy MY MATKI chodzimy na badania, robimy cytologie co roku???? Z
dzieckiem latamy do lekarza z najmniejszym katarkiem, a MY? Czy naprawdę
potrafimy zadbać o nasze zdrowie? Przecież to MY musimy cieszyć się
zdrowiem i życiem jak długo tylko się da!Cytologia nie jest jakimś
skomplikowanym badaniem. Trwa naprawdę chwile i nic nie boli, a jest
bardzo ważne. To właśnie przez badanie cytologiczne można wykryć
groźnego raka szyjki macicy. A badanie kontrolne piersi- tez trwa chwile
i każdy ginekolog może je wykonać. Nauczmy się też same badać nasze
piersi.To takie proste, bezbolesne i nie zajmuje dużo czasu. Nie
zapominajmy o nas samych DROGIE MAMY!!! Niech nasze pociechy maja nas
jak najdłużej!!!<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
Ania</div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-59411999330157644592012-05-29T00:38:00.005-07:002012-05-29T00:38:46.798-07:00Bo boję się kochać … Czyli gdy wiadomość o chorobie dziecka sprawia, że Wali Ci się cały świat...<br />
<div class="uiHeader" style="background-color: white; text-align: left;">
<div class="clearfix" style="zoom: 1;">
<div style="color: #333333; line-height: 14px; text-align: justify;">
<span style="color: #333333; line-height: 16px; white-space: pre-wrap;"><span style="font-family: inherit;">Ty, mąż i Wasza mała cudowna istotka … Jest świetnie, a każdy dzień jest nowym doświadczeniem. Codziennie uczycie się wzajemnie czegoś innego … Pierwsze uśmiechy, wygłupy, chwytanie zabawek … Pierwsze „poważne” jedzenie … Jesteście tacy szczęśliwi … w końcu długo czekałaś na to dzieciątko … Dbałaś o nie przez 9 miesięcy, drżałaś przed każdym USG i cieszyłaś się, że dziecko rozwija się prawidłowo, że będzie się zdrowe. Zawsze powtarzałaś, że najważniejsze, by wszystko było w porządku. Poród, może nie najłatwiejszy, ale chwilę po zapomniałaś o bólu i przytuliłaś śliczne dziecko. Przytuliłaś ZDROWE dziecko. Z każdym dniem, tygodniem, miesiącem patrzyłaś jak rośnie, jak się rozwija... Chwaliłaś się swoim cudem całemu światu. Dumna, bo przecież jest taki wyjątkowy, taki śliczny, pod każdym względem naj …</span></span></div>
<div style="color: #333333; line-height: 14px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 16px; white-space: pre-wrap;">Pewnego dnia jednak runął Ci cały idealny świat... Dowiadujesz się, że Twoje dziecko może być poważnie chore. Zadajesz sobie pytania: Jak to?? Przecież wszystko jest w porządku .. ? Nic nie wskazywało na chorobę …</span></div>
<div style="color: #333333; line-height: 14px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 16px; white-space: pre-wrap;">Tak było właśnie w moim przypadku, był długi weekend … 2 maja – za 3 dni mój cud ma skończyć 3 miesiące… Leżę sobie z synkiem na kanapie i się wygłupiamy... Śmiechy w głos … Dzwonek do drzwi. Listonosz mówi, że ma polecony. Podpisuję i spoglądając na pieczątkę na kopercie stają łzy w oczach. List przyszedł z Pracowni Badań Przesiewowych Noworodków .. W szpitalu, po porodzie pobierali krew na choroby genetyczne i mówili, że jak będzie ok to nic nie dostaniemy, a jak nie to przyjdzie list, albo telefon … Wiedziałam zatem już co to znaczy. W liście niewiele informacji, a właściwie wcale … Jedyna to taka, że mam zgłosić się z dzieckiem na badania – PODEJRZENIE CHOROBY WRODZONEJ. Wzięłam synka w ramiona i płaczę... Nie mogę się powstrzymać … Dzwonię do męża, by wrócił jak najszybciej. Jest za 10 min … Pokazuję mu list. Czyta i nas przytula … To był najdłuższy dzień w moim życiu. Z racji, że był długi weekend nigdzie nie można się było dodzwonić, dopytać, doszukać informacji. Tydzień płakałam, nie spałam po nocach, wciąż go tuliłam. Przecież to niemożliwe. Choroby, których nazw nie potrafiłam wymówić nagle w jednej chwili zrobiły mi się dziwnie „bliskie”. Przeczytałam NIESTETY wszystkie możliwe strony i fora w internecie, wujek Google i ciocia Wikipedia byli moimi niezbyt dobrymi przyjaciółmi. Miałam najgorsze myśli, tworzyłam straszne scenariusze. Szukałam optymistycznych informacji, choć z każdej jednej i tak wynosiłam tylko to, co było złe. Wariowałam!!! Dobrze, że mąż starał się być twardym, trzymał mnie w pionie. Podzieliłam się tą straszną informacją z dziewczynami, z którymi przeżywałam całą ciążę na forum. Potrzebowałam słów w stylu: to pomyłka, zobaczysz będzie dobrze... Potrzebowałam ich, choć w rzeczywistości denerwowały mnie strasznie, wkurzały i irytowały jednocześnie dodając trochę sił. Nikt nie wiedział co czuję, przeżywałam osobistą wielką tragedię. Czekałam na dziecko, na ciążę kilka lat i co??? Miałby być chory? To nie może być prawda.</span></div>
<div style="color: #333333; line-height: 14px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 16px; white-space: pre-wrap;">Polska służba zdrowia nie jest doskonała, umówili nas na badania dodatkowe za półtorej miesiąca … Do tego czasu zdążyłabym oszaleć. Poruszyłam niebo i ziemię … Załatwiliśmy badania w ciągu dwóch tygodni … To były najdłuższe dwa tygodnie … Dwa tygodnie płaczu, nerwów, strachu … Dwa tygodnie zabrane mojemu synkowi... Podejrzenie mukowiscydozy – to brzmiało, brzmi jak wyrok … Choroba nieuleczalna, choroba śmiertelna … Średnia długość życia to 25 lat … pomimo iż usłyszeliśmy, że jest duża szansa na łagodny przebieg choroby to wariowałam … W ciągu miesiąca mieliśmy załatwione badania w szpitalu, dodatkową konsultację z profesorem specjalizującym się w mukowiscydozie, wizytę w poradni genetycznej, spotkanie z rodzicem dziecka chorego, rozmowę w fundacji .. Szukałam informacji z wielu źródeł … Szukałam pocieszenia … Zrozumienia dlaczego właśnie mój synuś … Tego się nie da wyjaśnić …</span></div>
<div style="color: #333333; line-height: 14px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 16px; white-space: pre-wrap;">Minął miesiąc, wiemy niewiele więcej niż tego 2 maja … ale oswoiliśmy się z myślą, że może być chory. Forum poświęcone mukowiscydozie i rodzice, którzy tam piszą dali nadzieję, że da się z tym żyć. Na szczęście jednak miałam koło siebie męża, który pomimo iż boi się tak samo jak ja, nie daje mi tego po sobie poznać. Przytula nas i powtarza, że nie wierzy w to, że mały będzie chory. To bardzo, bardzo ważne!!! Ja od razu spisałam wszystko na straty, brakowało mi wiary … Wstydzę się tego, ale miałam tylko czarne myśli. Niestety wciąż żyjemy w zawieszeniu, nie wiemy co będzie … To takie trochę czekanie na objawy … Na to kiedy się zacznie … Jednak z każdym dniem jest we mnie więcej wiary. Dziś już wiem, że sobie poradzimy, choć jeszcze nie wiem jak. Kocham go ponad życie... Jest moim całym światem... Tytuł brzmi: Bo boję się kochać … No właśnie – bywają takie dni, że boję się go kochać … Boję się, bo jeśli przyjdzie choroba, jeśli się rozwinie, jeśli nadejdzie najgorszy scenariusz, to co wtedy??? Jak sobie z tym poradzę? …........... Nie ma dnia bym się tego nie bała, bym o tym nie myślała … Jednak już nie płaczę …. Nie płaczę przy nim … To mój synuś i mój największy cud … Będzie najszczęśliwszym dzieckiem pod słońcem... Zapewnimy mu uśmiech i radość każdego dnia .. Najgorsze bywają wieczory, gdy cisza w domu jest przerażająca, wtedy łzy się jeszcze cisną do oczu …</span></div>
<div style="color: #333333; line-height: 14px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 16px; white-space: pre-wrap;">Jednak wiem jedno – to nie jest moja, ani męża wina.... Nie możemy tego zmienić, choć chętnie wzięłabym tę chorobę na siebie … Zrobimy wszystko co możemy, by pomóc naszemu dziecku … Ale najważniejsze jest to, że nie będziemy czekać na chorobę … Będziemy żyć normalnie... Uwierzyliśmy w ten najlepszy scenariusz, że choroba się nigdy nie rozwinie …. Nasz syn będzie szczęśliwy – to nasz cel !!!</span></div>
<div style="color: #333333; line-height: 14px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 16px; white-space: pre-wrap;">Kiedy radosne życie przerywa tragiczna wiadomość o chorobie dziecka to w głowie mieszają się skrajne uczucia i myśli … Łzy przez śmiech i śmiech przez łzy … To są emocje, których nie da się opisać … Emocje, o których niełatwo pisać …. Jednak jeśli czytasz to, bo właśnie dotknęła Cię podobna tragedia to pozwól, że dam Ci kilka rad. Po pierwsze nie zaprzyjaźniaj się z wujkiem Google i ciocia Wikipedią, nie zaprzyjaźniaj się z internetem, bo to najgorsze co możesz zrobić. Niewiele tam naprawdę rzetelnych informacji, a ludzie zazwyczaj piszą to co złe …. Po drugie powiedz mężowi jak bardzo go potrzebujesz, bardziej niż kiedykolwiek … Razem będzie Wam łatwiej … Opowiedz mu o tym co czujesz … Masz prawo oczekiwać wsparcia – potrzebujesz tego, nawet jeśli wydaje Ci się, że jesteś silna … Po trzecie wypłacz się, wygadaj się przyjaciółce, wyrzuć to z siebie – im szybciej tym lepiej. Musisz stanąć na nogi, podnieść się. Twoje dziecko to najlepszy barometr, ono potrzebuje uśmiechniętej mamy. Choroba to nie jego wina. Ja pamiętam, że kiedy tak strasznie płakałam to synuś patrzył na mnie jakby chciał zapytać: Mamo, co ja takiego zrobiłem, że płaczesz?? Nie potrafię tego opisać, ale tak właśnie wyglądało jego spojrzenie. Po czwarte i ostatnie: WALCZ!! Walcz o każdy dzień z Twoim dzieckiem. Niech to będzie najwspanialszy czas dla Was … Jednak przede wszystkim walcz o informacje, o leczenie … Porozmawiaj z zaufanym lekarzem, poproś, by Cię pokierował co masz dalej robić … Niestety, ale często w szpitalach traktuje się każdego pacjenta przedmiotowo... To tylko kolejny przypadek. Walcz o informacje, o pomoc, o dodatkowe badania … Walcz o swoje dziecko …</span></div>
<div style="color: #333333; line-height: 14px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 16px; white-space: pre-wrap;">Pamiętaj, że każdy ma zapisaną tam u góry jakąś kreskę... Może moje dziecko ma przed sobą tylko 20 lat, a może się pomylili i dożyje 99 w zdrowiu i sile … i właśnie w to chcę wierzyć, w to wierzę... Myśli, że możesz przeżyć własne dziecko nie są przyjemne i łatwe dlatego już o tym nie mówię nawet w swojej głowie po cichu …</span></div>
<div style="color: #333333; line-height: 14px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 16px; white-space: pre-wrap;">Minął tylko miesiąc i aż miesiąc …. Nauczyłam się z tym żyć, a teraz zrobię wszystko, by synek nie odczuł, że mama się czymś martwi ….</span></div>
<div style="color: #333333; line-height: 14px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 16px; white-space: pre-wrap;">I na koniec jeszcze jedno …. Bardziej niż o dziecko, dbaj o swój związek, bo w tej sytuacji, to jeszcze ważniejsze, a w bólu i strachu łatwo się pogubić … Dziecko potrzebuje Was obojga – szczęśliwych i uśmiechniętych … Tylko wtedy i ono będzie radosne ...</span></div>
</div>
</div>Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-87915108485773594362012-05-24T05:11:00.001-07:002012-05-24T05:38:22.876-07:00Sonda pieluszkowa<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Zapraszamy do wzięcia udziału w kolejnej sondzie, tym razem pieluszkowej. Wyniki za miesiąc.
(Na wyświetlenie sondy trzeba zaczekać kilka sekund)
<div id="sonda158028"><a href="http://art-madam.pl/na-zakupy/">torebki na zakupy filcowe</a></div><script type="text/javascript" src="http://sonda.hanzo.pl/sonda.js,158028,PIxY,Qf3l"></script>
<br />
<div id="sonda158024">
<a href="http://www.hanzo.eu/3,3,pl,secureDoc.html">Securedoc - przedstawiciel</a></div>
<script src="http://sonda.hanzo.pl/sonda.js,158024,Vzdl,kJPc" type="text/javascript">
</script>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-67162551490306755152012-05-21T01:24:00.000-07:002012-05-24T05:20:14.099-07:00Dzieciogadżety - omówienie wyników ankiety<div style="text-align: justify;">
Na naszym blogu przez ponad miesiąc każda mama mogła wypełnić ankietę dotyczącą różnych bardziej lub mniej potrzebnych sprzętów. Spośród wymienionych gadżetów należało wybrać tylko te, które na prawdę się przydały. W ankiecie wzięło udział 58 mam. Mamy nadzieję, że jej wyniki pozwolą niejednej przyszłej mamie podjąć decyzję o zakupie lub o rezygnacji i tym samym zaoszczędzeniu pewnej sumy pieniążków, które przy maluszku na pewno się nie zmarnują. Poniżej zamieszczamy wyniki ankiety oraz krótki opis sytuacji w których przedmioty okazały się potrzebne/zbędne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlcfxhDXbqd_sC6wRDOiiya_r0-mvUydtDBrcxZ5V-fqJLosD_vgBlYOGMlGNQ8-U58wJRm8dXZpwnDA2ouT4-2IuKbykuGI0-NXwXruRJY0usYnKXXoqNqYTZ6F4XDxqA6_xxM2tEfgU/s1600/ankieta+-+gad%C5%BCety.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlcfxhDXbqd_sC6wRDOiiya_r0-mvUydtDBrcxZ5V-fqJLosD_vgBlYOGMlGNQ8-U58wJRm8dXZpwnDA2ouT4-2IuKbykuGI0-NXwXruRJY0usYnKXXoqNqYTZ6F4XDxqA6_xxM2tEfgU/s400/ankieta+-+gad%C5%BCety.jpg" width="340" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Aspirator, </b>czyli przyrząd do oczyszczania noska, jest niezbędny w każdym domu, w którym mieszka niemowlę lub małe dziecko. Potwierdza to również nasza ankieta. Brakujące 19% zapewne dotyczy mam maluszków, które katar dotąd omijał. Więcej o aspiratorach znajdziesz w poście <a href="http://matkiwariatki.blogspot.com/2012/04/zapa-katar-katarzyne.html">Złapał katar Katarzynę</a>.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Karuzelka do łóżeczka </b>jest ulubioną zabawką większości niemowląt w wieku od ok. 1 do 5 m-cy. Są oczywiście wyjątki, którym nic ani na chwilę nie zastąpi najpiękniejszego widoku na świecie - widoku twarzy mamy. Karuzelkę warto nabyć. Bywa, że to jedyny sposób, żeby mama mogła chociażby wziąć szybki prysznic. Na rynku jest bardzo szeroki wybór karuzelek w różnych przedziałach cenowych - od najprostszych nakręcanych z jedną melodyjką, aż po wyszukane sterowane pilotem, zapewniające dodatkowe wrażenia, takie jak iluminacje świetlne na suficie. Wybór należy do rodziców. Warto jednak pamiętać, że karuzelka ma służyć twojemu dziecku, a nie dorosłym. Wybierając ją pamiętaj, że maluszki początkowo widzą jedynie wyraźne, nasycone barwy. Słodkie beżowo-kremowe misie, mimo, że idealnie pasują do wystroju waszej sypialni, niekoniecznie mogą przypaść do gustu brzdącowi. Należy również pamiętać, że karuzelkę znad łóżeczka trzeba zdjąć zanim maluszek będzie wstanie dosięgnąć wiszących zabawek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Przewijak</b> nie jest niezbędny, bo przecież dziecko można przewijać na łóżku czy kanapie. Warto jednak w niego zainwestować ze względu na własne plecy. Zmiana pieluszki będzie czynnością, którą będziesz wykonywała nawet kilkanaście razy na dobę a pozycja w jakiej to robisz nie jest bez znaczenia. Jeśli chcesz uniknąć wstawiania kolejnego mebla, wystarczy taki, który możesz schować pod lub za łóżeczkiem, a wyjmować i kłaść na łóżeczku tylko na chwilę, kiedy jest potrzebny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Wanienka</b> jest oczywiście niezbędna, ale to, jaką wybierzesz, zależy tylko od ciebie. Większość mam wybiera taką zwykłą, bez stelaża. To dobry wybór, jeśli macie w swoim domu miejsce, gdzie możecie ją postawić - stół, biurko. Zwykle te najprostsze, nieprofilowane sprawdzają się najlepiej, gdyż maluszek może swobodnie prostować nóżki i rączki. Kąpiele sprawiają dużą przyjemność zdecydowanej większości niemowląt (nawet jeśli pierwsze 2,3 tygodnie nie były łatwe), dlaczego więc mamy psuć zabawę...Zakup takiej "zwykłej" wanienki nie wiąże się też z dużymi kosztami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Leżaczek</b> pozwala twojemu maluszkowi obserwować świat w bezpiecznej i wygodnej pozycji. Może towarzyszyć ci, gdy gotujesz obiad czy myjesz okno. Leżaczek ułatwi podawanie pierwszych stałych posiłków. Przy wyborze leżaczka kieruj się przede wszystkim bezpieczeństwem dziecka. Leżaczek musi mieć pasy bezpieczeństwa, być stabilny i umożliwiać łatwe utrzymywanie w czystości. Pamiętaj jednak, że dzidziuś nie powinien spędzać w leżaczku zbyt wiele czasu. Powinien mieć możliwość przyjmowania różnych pozycji a twoim zadaniem jest zachęcanie go do tego. Tak na prawdę najbezpieczniejszym miejscem dla niemowlęcia jest...podłoga, oczywiście wyściełana kocem lub matą. Z podłogi dziecko nie spadnie, nie sturla się. Ma możliwość zdobywania i ćwiczenia nowych umiejętności takich jak dźwiganie główki, obracanie się z brzuszka na plecy a z pleców na boki i na brzuszek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Laktator </b>jest przydatnym urządzeniem wspomagającym karmienie naturalne.<b> </b>Pomoże przetrwać nawał pokarmu, pobudzi laktację w przypadku kryzysu laktacyjnego, ułatwi odciągnięcie pokarmu gdy chcesz wyjść z domu na dłużej i ktoś inny będzie karmił twoje dziecko butelką. Jest niezastąpiony, gdy karmisz swojego maluszka własnym mlekiem, ale przy pomocy butelki. Są jednak mamy, które doskonale radzą sobie bez niego. Więcej o laktatorach przeczytasz w poście <a href="http://matkiwariatki.blogspot.com/2012/04/laktatory-moim-okiem-czyli-sow-kilka-o.html">Laktatory moim okiem...</a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Rożek </b>przeznaczony jest dla noworodków. Zapewnia poczucie bezpieczeństwa i dziecku i mamie. Dziecku, ponieważ najmłodsze maluszki czują się bezpiecznie gdy są ciasno owinięte, a mamie, gdyż łatwiej jej utrzymać maleństwo w ramionach. Może okazać się przydatny gdy twoje dzieciątko pojawi się na świecie w chłodnej porze roku. zrezygnuj z jego zakupu, gdy rozwiązanie przypadnie w lecie. Są jednak dzieciaczki, które rożka wprost nie znoszą, wtedy nie ma sensu owijanie brzdąca na siłę. Lepiej zmienić przeznaczenie rożka. Może stanie się materacykiem do wózka, a może zastąpi matę edukacyjną... </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Ochraniacz do łóżeczka </b>zabezpieczy ruchliwego niemowlaczka przed uderzeniem i przed włożeniem rączki lub nóżki pomiędzy szczebelki (nie grozi to maluszkowi który ma mniej niż 3 miesiące). Ogranicza też ilość niepotrzebnych bodźców, które docierają do dziecka podczas zasypiania. Dzięki niemu łóżeczko jest bardziej przytulne. Z drugiej strony ogranicza on widoczność. Szczególnie w nocy, gdy musisz podnieść się, żeby zobaczyć dziecko może być to uciążliwe. Dlatego część rodziców rezygnuje z jego zakładania. Może więc warto wstrzymać się z zakupem do momentu aż okaże się niezbędny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Niania elektroniczna</b> jest obowiązkowym zakupem jeśli mieszkacie w dużym mieszkaniu lub w domu. Umożliwia "podsłuchiwanie" dziecka bez niepotrzebnego biegania. Nie będziesz musiała co chwilę sprawdzać, czy dzidziuś ciągle śpi. Niania jest całkowicie zbędna w małym mieszkaniu, gdyż słuch (?), instynkt (?) mamy jest niezwykle wyostrzony. Będziesz słyszała, rzeczy, których słyszeć nie powinnaś. Zresztą sama zobaczysz...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Podgrzewacz do butelek</b> jest przyrządem niepotrzebnym mamom karmiącym piersią. Jednak gdy dzidziuś karmiony jest mlekiem modyfikowanym, warto się w niego zaopatrzyć. Znacznie przyspieszy przygotowanie posiłku, co docenisz szczególnie nocą. Zaczekaj z zakupem, aż będzie ci naprawdę potrzebny. Jeśli zdecydujesz się na zakup, upewnij się, że pasuje do wszystkich posiadanych przez ciebie butelek. Przydatną funkcją jest możliwość regulowania utrzymywanej temperatury. Jeśli podgrzewacza miałabyś używać sporadycznie, może lepiej zrezygnować z jego zakupu, a przegotowaną, ciepłą wodę trzymać w termosie. Pamiętaj, w podgrzewaczu możesz trzymać butelkę z wodą, jednak mleko w proszku/preparat mlekozastępczy wsypuj bezpośrednio przed podaniem dziecku posiłku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Chusta/nosidełko</b> pozwoli ci mieć dzidziusia przy sobie i jednocześnie ciągle mieć wolne ręce. Pozwala łatwiej przejść przez trudne momenty takie jak kolki czy ząbkowanie. Dzięki nim dotrzesz ze swoim maluszkiem wszędzie tam, gdzie nie wjedzie wózek. Więcej na ten temat znajdziesz w oddzielnym poście.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Sterylizator </b>umożliwia łatwe i szybkie wyjałowienie np. butelek, smoczków, części laktatora. Choć nie jest niezastąpiony (można przecież wygotowywać we wrzątku), z pewnością doceni go każda, która karmi maluszka butelką gdyż pozwala zaoszczędzić sporo czasu. Pamiętaj, że butelek nie trzeba sterylizować przez cały okres ich używania. Wystarczy, jeśli będziesz to robić przez pierwsze 2, 3 miesiące. Później wystarczy, że będziesz je dokładnie myć i jeszcze dokładnie płukać i okresowo wyparzać. Okres sterylizowania/wyparzania butelek należy przedłużyć gdy twoje dziecko ma skłonność do biegunek i powstawania pleśniawek oraz poza domem, szczególnie w miejscach o cieplejszym klimacie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Kosz na zużyte pieluchy </b>zwykle jest zbędny jeśli maluszek nie ma problemów trawiennych którym towarzyszy wyjątkowo nieprzyjemny zapach kupki. A i w tym przypadku można uniknąć zakupu wkładając zużyte pieluszki jednorazowe do woreczków i często opróżniając kosz na śmieci lub zapierając pieluszki wielorazowe "na bieżąco". </div>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-47888805197884120392012-05-18T01:14:00.001-07:002012-05-21T03:17:48.193-07:00Kasze, kaszki, kleiki (cz.1)<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Trochę o glutenie</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><u>Gluten</u> jest mieszaniną białek roślinnych i występuje w pszenicy, życie, owsie, jęczmieniu i orkiszu a także w produktach, wytwarzanych z tych zbóż, czyli m.in. w pieczywie, makaronach, kaszach. Glutenu nie zawierają <span style="background-color: white; font-size: 14px; line-height: 19px;"> </span><span style="background-color: white; font-size: 14px; line-height: 19px;">ryż, kukurydza, gryka, proso i tapioka oraz wytwarzane z nich kasze i mąki (kasza z łuskanych ziaren prosa zwana jest kaszą jaglaną). Według obowiązujących zaleceń niemowlętom nie podaje się glutenu aż do 10 m-ca życia, jednak współczesne badania pokazują, że wcześniejsze podanie glutenu "pod osłoną matczynego mleka", czyli wtedy gdy kobieta karmi piersią może pomóc w zapobieganiu celiakii. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;"><u>Celiakia</u> jest chorobą prowadzącą do zaniku błony śluzowej jelit. Objawy celiakii pojawiają się około drugiego roku życia (lub później) a po jej stwierdzeniu konieczne jest utrzymywanie diety bezglutenowej do końca życia.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: white; font-size: 14px; line-height: 19px;"><u>Alergia na gluten</u> jest przypadłością znacznie mniej groźną od celiakii. Może dotyczyć nawet niemowląt karmionych wyłącznie mlekiem mamy. Najczęściej mija samoistnie po 1-1,5 roku, jeśli</span><span style="background-color: white; font-size: 14px; line-height: 19px;"> gluten nie będzie wprowadzony przez ten czas do diety dziecka, a jeśli dziecko karmione jest mlekiem mamy, także ona powinna unikać glutenu. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;"><u>W jaki sposób wprowadzać gluten do diety dziecka?</u> Gdy dziecko poznało już smak pierwszych przecierów i zupek warzywnych (5 miesiąc) i gdy są one dobrze tolerowane, można zacząć łączyć je z niewielkimi ilościami glutenu. Można np. do gotowanej zupki dosypać pół łyżeczki kaszki manny. W sklepach dostępne są gotowe produkty warzywne i owocowe zawierające mannę, płatki owsiane. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;"><b>Wprowadzamy kaszkę</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;">W sklepach dostępne są dwa podstawowe rodzaje kaszek:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<br />
<ul>
<li><span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;">mleczno-zbożowe (najczęściej w niebieskich opakowaniach), np. mleczno-ryżowe czy mleczno-kukurydziane z różnymi dodatkami smakowymi. Zawierają w swoim składzie mleko modyfikowane, a zatem nie są odpowiednie dla dzieci z alergią na białka mleka krowiego. Do ich przygotowania używa się wody. Nie wolno ich przygotowywać na mleku, gdyż wtedy podwaja się ilość mleka, co obciąża nerki dziecka.</span></li>
</ul>
<ul>
<li><span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;">zbożowe (najczęściej w żółtych, pomarańczowych opakowaniach). np. ryżowa o smaku bananowym. Nie zawierają w swoim składzie mleka, dlatego do ich przygotowania potrzebne jest mleko. Może to być mleko mamy, preparat mlekozastępczy (w przypadku dzieci z alergią na mleko) lub mleko modyfikowane, którego mama używa na co dzień. W wyjątkowych sytuacjach, z zalecenia lekarza można je przyrządzić na wodzie.</span></li>
</ul>
<br />
<div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: 14px; line-height: 19px;">Przygodę z kaszkami należy rozpocząć od podawania kaszek bezglutenowych. </span><span style="font-size: 14px; line-height: 19px;">Należy kierować się wiekiem dziecka podanym na opakowaniu. </span><span style="font-size: 14px; line-height: 19px;">Wachlarz możliwości jest ogromny. Mamy kaszki w wytworzone z jednego lub z wielu rodzajów zbóż o przeróżnych smakach, z dodatkiem witamin i mikroelementów. Cennym dodatkiem jest żelazo, którego może zacząć brakować dziecku ok 8. m-ca życia. Wszystkie są dobrej jakości a wybór takiej czy innej zależy od preferencji mamy i dziecka. Są proste i szybkie w przygotowaniu. Z łatwością można osiągnąć oczekiwaną konsystencję. </span></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;">Na pierwszy raz warto wybrać kaszkę o neutralnym smaku, np. kleik ryżowy. Dla malucha sama zmiana konsystencji jest już wystarczającą nowością. Dopiero, gdy jest się pewnym, że kaszka jest dobrze tolerowana można pokusić się o propozycje smakowe. Można wybrać jeden spośród proponowanych przez producenta smaków lub samemu urozmaicać smak dodając do bezsmakowej kaszki ulubione dodatki, np. przeciery, czy soki owocowe. To drugie rozwiązanie wydaje się szczególnie korzystne, gdyż pozwala ograniczyć ilość cukru w gotowym daniu a ponadto umożliwia dowolne komponowanie jego smaku.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;">Kaszkę można podać zarówno butelką (pamiętając o doborze odpowiedniego smoczka) lub łyżeczką.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;"><b>Etap drugi</b></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;">Gdy dziecko zbliża się do swoich pierwszych urodzin należy do jego diety wprowadzić kaszki zawierające gluten. Ponieważ dzieci w tym wieku już dosyć dobrze radzą sobie z gryzieniem, warto zacząć podawać im kasze znacznie mniej rozdrobnione. </span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;"><b>Kasze dla całej rodziny</b></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit; font-size: 14px; line-height: 19px;">Kasze są cennym źródłem białka, witamin (zwłaszcza z grupy B) i mikroelementów. Są ubogie w tłuszcze. Pomimo iż zawierają bardzo dużo złożonych węglowodanów, ich spożycie nie powoduje nagłego wzrostu poziomu glukozy we krwi. Zawarte w nich węglowodany trawione są długo. Dzięki temu kasze dają długotrwałe uczucie sytości.</span></div>
<div>
<span style="font-size: 14px; line-height: 19px;"><span style="font-family: inherit;">Należy pamiętać, że kasza jest tym cenniejsza im jest mniej przetworzona. Im kasza grubsza, tym zdrowsza. W procesie mielenia zboża otręby są odsiewane a wraz z nimi wiele najcenniejszych substancji odżywczych, które w ziarnie znajdują się tuż pod łupiną i w zarodkach. Dlatego biała mąka jest znacznie mniej wartościowa niż ciemna - z pełnego przemiału, czyli takiej, w której zmielone są całe ziarna. (Nie należy też mylić nazw pieczywa. Pieczywo pełnoziarniste to takie, które wypieka się z mąki z pełnego przemiału, natomiast pieczywo nazywane wieloziarnistym zawiera wiele gatunków ziaren, ale każde z tych ziaren mogło zostać pozbawione cennych składników)</span><span style="color: #1e1e1e;">.</span></span></div>
<div>
<span style="color: #1e1e1e;"><span style="font-size: 14px; line-height: 19px;"><br /></span></span></div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-81605178566213560942012-05-14T13:46:00.000-07:002012-05-14T13:46:45.059-07:00Upadek matkiZawsze marzyłam o byciu matką i wiedziałam, że to jedna z
najważniejszych rzeczy, jakie muszę zrobić w życiu. Wiedziałam też z
jaką pracą wiąże się macierzyństwo. Od 14 roku życia zajmowałam się
dziećmi. Całe studia dorabiałam jako niania. Pod opieką miałam też na
raz dwoje dzieci, w tym jedno od urodzenia. Wiedziałam, jak wykapać
niemowlę, jak nakarmić, zmienić pieluszkę. Wiedziałam, że aby uspokoić
niemowlę czasami trzeba włączyć suszarkę lub okap, że trzeba być
spokojnym, bo dzieci czują emocje. Brat niepełnosprawny nauczył mnie
cierpliwości, umiałam zachować pełen spokój nawet w czasie histerii
dwulatka. Nade wszystko jednak WIEDZIAŁAM , jak się dzieci usypia.
Jeszcze, gdy byłam w ciąży tata małej E. prosił mnie, żebym przed
wyjściem położyła spać mała, bo głupio mu się przyznać, ale radzę sobie z
tym lepiej niż on.<br />
Mój synek nie był przez nas planowany. W ciąży bardzo martwiłam się,
jak sobie damy radę. W końcu jesteśmy młodzi, mamy 25 lat, ja kończę
studia, nie mamy mieszkania.Pierwszych 6 miesięcy ciąży to ciągły stres.
Zero wsparcia od rodziców, nikt nie ucieszył się na wieść o wnuku,
mimo, że z A. jesteśmy razem już 8 lat i ślub był planowany w przyszłym
roku. Szukaliśmy mieszkania, bralismy kredyt na nie, wzięlismy ślub.
Czułam się przygnieciona tym wszystkim. Nie miałam czasu na radość z
bycia w stanie błogosławionym. Zaczęłam też źle się czuć. Pod koniec 6
miesiąca lekarka kazała mi leżeć w domku, bo u małego podejrzewano
hipotrofię. Zastopowałam i przez kolejne trzy miesiące ciąży
odpoczywałam, mówiłam do maleństwa, tańczylismy razem i dużo śpiewałam.
Czytałam też o usypianiu dzieci wg planu znanej "zaklinaczki dzieci".
Czytałam o świadomości w życiu o "slow life", medytacji. W planach
miałam każdego dnia "odczuwać" dziecko. Nie chodzić ze złością do
piaskownicy przez pół godziny, bo przecież biedroneczka w trawie ciekawa
i w życiu na ten plac zabaw nie dojdziemy, tylko razem z dzieckiem
poznawać świat i tę biedroneczkę podziwiać. Każdego dnia ćwiczyć "bycie
teraz i tu", bo dzieci tego uczą wspaniale.<br />
W dniu porodu czułam się przygotowana. Sam poród traktowałam, jak
wyzwanie, cudowny moment, kiedy poznam swoje dziecko. W planie miałam
świadomie wkroczyć w macierzyństwo, poród bez środków farmakologicznych ,
a każdy skurcz i ból z nim związany miałam odczuwać jako kolejny krok
do poczucia ciepła ciała mojego maleństwa. Zaskoczę Was, ale taki poród
miałam. Był cudownym przeżyciem. Jedyna kwestia , w której nie czułam
się przygotowana, to było karmienie piersią i tu byłam przygotowana na
"trudy macierzyństwa".<br />
No i zaczęło się juz w szpitalu.... Płacz zwiastujący pojawienie się
mojego syneczka na świecie zdawał się trwać w nieskończoność. Całą noc
przychodziły do mnie położne i powtarzały, żebym położyła synka obok
siebie, bo był ze mną 9 miesięcy i tęskni. Pomogło, troszkę mniej
płakał, a ja nie spałam dwie noce, bo bałam się, że coś mu zrobię przez
sen. Pierwszą teorię o zasypianiu w osobnym łóżeczku musiałam
zmodyfikować. Po powrocie do domu, było tylko gorzej. Młody płakał bez
przerwy, jak tylko odchodziłam od niego.Co tu robić? Znajoma pożyczyła
mi chustę- moje wybawienie, bo mogłam już zrobić sobie śniadanie, bez
słuchania tego głośnego, przeraźliwego, wbijającego się w serce, jak
szpila, krzyku.<br />
No dobrze, nie da rało rady inaczej, więc poszukałam pozytywów.
Czytałam o zbawiennym wpływie spania niemowlat wraz z rodzicami, o
noszeniu w chustach. Podobno w krajach, gdzie dzieci nosi się w
chustach, zjawisko takie , jak kolka niemowlęca, nie istnieje.Dzieci
noszone w chustach podobno są spokojniejsze, a spanie wraz z rodzicami
buduje pewność siebie u dziecka. Nie miałam innego wyjścia , jak w te
wszystkie teorie uwierzyć :)<br />
Koło trzeciego tygodnia życia synka rozpoczęłam naukę zasypiania.
Wypłakiwanie niemowląt w ogóle nie wchodziło w grę, bo to metoda
okrutna, a dziecko przestaje w końcu płakać, bo instynkt podpowiada mu,
że zostało porzucone i należy zaprzestać płaczu, aby nie zbliżył się
żaden drapieznik. W teorii należy dziecko kłaść do łóżeczka zaraz, jak
zaczyna byc śpiące. Gdy płacze, uspokoić na rękach i ponownie odłożyć.
No dobrze, tylko moje dziecko nie przestawało płakać W OGÓLE ! Naukę
zasypia po męczącym tygodniu wraz z mężem uznaliśmy za zakończoną naszą
porażką. Ponownie próbowaliśmy dwa tygodnie później i znowu dwa tygodnie
później. Za trzecim razem postanowiłam sie nie poddawać i nasza "walka"
trwała trzy tygodnie. Pod koniec byłam na prawdę sfrustrowana. W
praktyce wyglądało to tak, że całymi dniami syna usypiałam. Zachowywałam
spokój, dawałam pieluszkę, smoczka, zachowywałam ciągle ten sam rytuał i
nic. Ciągły płacz.<br />
Poszłam do lekarza. Nie raz i nie dwa. Synek jest zdrowy, nic mu nie
jest , to kolka, która minie, jak skończy trzy miesiące. No cuż,
skończył. Według chińskiej teorii dzieci mają 100 dni na przystosowanie
się do świata. W tym czasie mają niedojrzały układ pokarmowy, układ
nerwowy, źle reaugują na bodźce. Skończył i 100 dni.<br />
Tytuł tego przydługiego wywodu to : "upadek matki", bo jak ma się
czuć matka, która robi wszystko, żeby poznać swoje dziecko. W całości
oddaje się mu, karmi piersią, czyta i próbuje wszystkiego konsekwentnie
przez kilka tygodni, kocha, przytula, całuje, a dziecko ciągle
bezustannie płacze? Ostatnio wózek parzy.Jak ma się czuć matka, która
słyszy, że jej dziecko jest rozwydrzone, bo nawet w wózku nie śpi? Kto
słyszał, żeby dziecko cały dzień nosić i to 7 kilogramowe, a ono nadal
płacze? O wsparciu karmiącej kobiety, to już nawet nie będę pisać, bo
szkoda słów na wszystkie ciotki i babcie, które twierdzą, że mam "za
chudy" pokarm i dziecko głodne. Nie chce mi się już tłumaczyć, że gdyby
mały był głodny, to zjadłby mleko z butli, którą zdesperowani mu
podawaliśmy.Czasami myślę, że to moja wina, bo poczatek ciąży był
trudny. Podobno stres matki wpływa na charakter dziecka.... Nie wiem.Nie
wiem, w ogóle dlaczego tak jest, ale jest. Nic tego nie zmieni,żadna
metoda.<br />
Nie pisałam tego, żeby narzekać, jaki to mam ciężki los. Piszę to do
wszystkich matek, które siadaja czasami z dzieckiem na ręku i płaczą
razem z nim dwie godziny. Do matek, które bledną i chudną w oczach,
które nade wszystko się nie poddaja i kochają swoje dzieci, choć czasami
możnaby ich nie lubić. Do matek, które każdego dnia do resztek swoich
sił są cierpliwe i spokojne: KOCHANE JESTEM Z WAMI. DOSKONALE WAS
ROZUMIEM. JESTEŚCIE CUDOWNYMI MATKAMI, CHOĆ TAK CZĘSTO W TO WĄTPICIE.
NIE SŁUCHAJCIE RAD, OPINII NA TEMAT WASZEGO MACIERZYŃSTWA. DZIECI RODZĄ
SIĘ JAKIEŚ. NA GENY NIE MAMY WPŁYWU I POZOSTAJE NAM CIESZYĆ SIĘ Z TYCH
LEPSZYCH CHWIL, KIEDY WIDZIMY UŚMIECH NA TWARZY DZIECKA. ONO NAS KOCHA,
TAK SAMO MOCNO, JAK MY JE I TYLKO TO SIĘ LICZY :)<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
Martyna</div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-43199771455714770372012-05-09T11:08:00.000-07:002012-05-09T11:08:14.815-07:00Raczkowanie - oby jak najdłużej.Kiedy dziecko raczkuje rodzic myśli już o tym, kiedy zacznie
wstawać. A gdy już staje przy meblach rodzice często popełniają
błąd polegający na uczeniu chodzenia dziecka – sama tak robiłam i
domyślam się, że tak jest u większości rodziców. Raczkowanie
okazuje się bardzo potrzebne.<br />
Raczkowanie - jakby mogło się nam dorosłym wydawać - nie jest
łatwą techniką poruszania się. Dziecko musi ciężko pracować, żeby
udźwignąć pupę i spory brzuszek – walka z grawitacją. Do tego
wszystkiego trzeba zmusić do współpracy rączki i nóżki, tak by
każda szła tam, gdzie powinna.<br />
<br />
<strong>Gimnastyka mózgu</strong><br />
Ha! Tak, raczkowanie jak się okazuje jest bardzo potrzebne do
prawidłowego rozwoju mózgu. Według amerykańskiego pedagoga Paula
Dennisona – problemy dzieci mogą wynikać ze złego współdziałania
obu półkul mózgowych: lewej logicznej i prawej twórczej (emocje). W
czasie raczkowania następuje coś bardzo ważnego: rozbudowa
systemu międzypółkulowego, którym będą przekazywane wszystkie
bodźce, nawet te, które nie są powiązane z ruchem – człowiek który
ma dobrze rozwinięty ten system szybciej się uczy i z mniejszym
wysiłkiem.<br />
Teraz na pewno pada pytanie dlaczego właśnie raczkowanie?! Sama
zadawałam sobie to pytanie, gdy logopeda zalecił mojemu 3,5
rocznemu synowi raczkowanie, a on ani myślał zejść do pozycji
gruntowej.<br />
<br />
Co się okazuje odpowiedź jest bardzo prosta:<br />
Każdą ze stron ciała kontroluje inna półkula. Lewą stronę –
prawa półkula, a prawą stronę – lewa półkula. Żeby dziecko mogło
poruszać się raczkując, obie muszą ze sobą ściśle współpracować.
Dziecko przecież nie raczkuje ręka z ręką, noga z nogą jak zając,
ani nie truchta jak wielbłąd prawa ręka z prawą noga, lewa ręka z
lewą nogą. Maluch wykonuje ruch krzyżowy naprzemienny, czyli prawa
ręka z lewą nogą i lewa ręka z prawą nogą.<br />
Dziecko podczas raczkowania zmienia pozycje z leżącej na nieco
wyższą, co poprawia orientację w przestrzeni, widzi więcej, niż
kiedy leżał, a więc w jego otoczeniu przybywa rzeczy, które budzą
ciekawość. Badając je, rozwija się intelektualnie, a im jest
mądrzejszy, tym większą ma ochotę na zdobywanie nowych
umiejętności.<br />
Bywają też dzieci które po prostu same z siebie nie raczkują,
więc nie denerwujmy się tym - co dziesiąte dziecko pomija ten etap
i nie ma z tego powodu żadnych problemów, bo połączenia między
półkulami powstają też w innych sytuacjach.<br />
<br />
<br />
<strong>Gimnastyka ciała </strong><br />
Gdy dziecko raczkuje pewne części ciała kształtują się:<br />
<ul><br />
<li>
naturalna krzywizna kręgosłupa na odcinku szyjnym<br />
</li>
<li>
panewki biodrowe<br />
</li>
<li>
mały człowieczek potrafi przetaczać ciężar ciała od strony małego palca po kciuk – dzięki czemu zyskują nadgarstki<br />
</li>
<li>
Stopy – ustawiają się w pozycji prostej tzn. ani w szpotawej, ani w koślawej.<br />
</li>
<br />
<li>
Wzmacniają się wszystkie mięśnie<br />
</li>
<li>
Wzmacnia się mięsień barkowy i biodrowy oraz mięśnie stabilizujące kręgosłup.<br />
</li>
<li>
Ćwiczy równowagę skręcając w kierunku, do którego podąża (np. Mama)<br />
</li>
</ul>
Raczkowanie jest ważnym etapem rozwoju dziecka, dlatego lepiej
nie korzystaj z chodzika i nie prowokuj do wstawania, prowadząc je
za rączkę - dziecko które osiąga pozycję pionową szybko
zniechęca się do raczkowania, ponieważ może zobaczyć więcej, niż
przy podłodze. Taki pośpiech jest szkodliwy dla małego
kręgosłupka, ale także nie zachęca malca do biegania na
czworakach. Pozwól dziecku by poruszało się tylko o własnych
siłach (nie zmuszajmy do biegania na czworakach).<br />
<br />
<br />
<br />
<strong>Mamo, tato pamiętajcie:</strong><br />
Nie uczcie dziecka raczkowania – gdy przyjdzie pora samo zacznie.<br />
•<strong>Mama, tata też mogą raczkować</strong> – w grupie raźniej.<br />
•<strong> Nie prowokuj do wstawania. </strong>Nie prowadź dziecka za rączkę, nie wkładaj do chodzika.<br />
• <strong>Nie wyręczaj.</strong> Nie podawaj mu natychmiast wszystkiego, czego zażąda. Może zechce pofatygować się po gryzaczek osobiście?<br />
•<strong>Pozwól mu bawić się na podłodze.</strong> W łóżeczku
czy kojcu jest za mało miejsca na raczkowanie. zadbaj, by miał
wolną przestrzeń. Gdy w pobliżu nie ma krzeseł, nóg od stołu i
innych tego typu rzeczy, nie będzie go kusiło, by podciągać się do
pionu.<br />
• <strong>Ubierz go w ubranka, które nie krępują ruchów i może zniszczyć</strong>. Łatwiej ćwiczy się w lekkich ciuszkach niż w sztywnych dżinsach, w których później szkoda przetartych kolan.<br />
• <strong>Dostarcz pomocy naukowych</strong>. Porozrzucaj na
podłodze zabawki i inne interesujące przedmioty. Im ciekawsze
otoczenie, tym większa motywacja do działania.<br />
•<strong> Kibicuj.</strong> Najlepszą nagrodą za wysiłek jest aplauz publiczności.<br />
• <strong>Nie przekarmiaj.</strong> Małym grubaskom trudniej się poruszać.<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
Asteria </div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-57968336724272427982012-05-07T13:53:00.002-07:002012-05-07T13:53:14.956-07:00Kąpiel Niemowlaka czyli „Mężczyźni mają tylko 2 ręce w przeciwieństwie do kobiet”<br />
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Z tymi rękami to nie żart, naprawdę uważam, że moja żona ma przynajmniej trzecią rękę i myślę, że tak ma większość kobiet. Gdyby było inaczej to niby jak można trzymając obiema rękami noworodka który jest ruchliwy, wykonywać inne czynności. Takie jak zagrzanie mleka, wybór suchego ubranka, wytarcie buzi, gdy się uleje. Trzymanie oburącz zalecają wszelkie poradniki, lekarze i położne na szkole rodzenia aby noworodkowi nic (ręce i nogi) nie zwisało swobodnie tylko było podtrzymywane. Spróbujcie nakarmić niemowlaka butelką: w jednej ręce dziecko, w drugiej butelka, a co jeśli uleje, albo już nie chce jeść i się drze, jak wytrzeć buzię, podać smoczek? Gdyby kobiety miały tylko dwie ręce to do tych wszystkich czynności potrzebna byłaby pomoc drugiej osoby. Sami więc oceńcie ile rąk mają mamy Waszych dzieci nawet jeśli ten fakt przed Wami ukrywają. </span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">O.K. ale miało być o kąpieli. Ten wstęp jest jednak potrzebny, bo macie zająć się kąpielą noworodka a później niemowlaka mając do dyspozycji tylko dwie ręce, chyba, że będziecie korzystać z pomocy asystentki. Przy pierwszych kilku kąpielach faktycznie zalecam pomoc asystentki, najlepiej mamy bobasa lub bobasińskiej. Chyba, że jesteście jasnowidzami i potraficie przewidzieć ile będzie wam potrzebnych gazików, soli fizjologicznej, pieluch, ubranek itp. </span><span style="font-family: inherit;">Załóżmy jednak, że podchodzicie do tematu ambitnie, czyli sami. Zawsze jeśli będą problemy można Żonę zawołać z drugiego pokoju. </span><span style="font-family: inherit;">Na wstępie trzeba wszystkie czynności dobrze przemyśleć i przygotować nawet pewien nadmiar wszystkich potrzebnych pomocy naukowych bo bobas lubi robić niespodzianki. Zastanówcie się gdzie chcecie myć dziecko. Miejsce musi dawać Wam swobodę ruchów, stół lub stojak musi pomieścić: wanienkę, przewijak, koszyk z gazikami, solą fizjologiczną, kremikami, pojemnikiem do mycia twarzy i pojemnikiem na brudne gaziki oraz paroma innymi duperelami, musi też pozostać miejsce na pieluchy, ubranko, ubranko zapasowe, chusteczki do wycierania. Ważne by stół, stojak lub inny mebel był wystarczająco wysoki byście nie musieli być zbyt zgięci do mycia. Dlaczego? Niech każdy najpierw nagrzeje sobie dowolne pomieszczenie do min 25 stopni a potem przez około 30-40 minut stoi zgięty np. 45 stopni i wykonuje przy tym sporo ruchów i do tego koncentruje się maksymalnie na maluchu, który wykona tysiąc ruchów.… Rozumiecie chyba, że zadanie może być męczące i na koniec potrzeba Wam będzie wiadra wody dla siebie i masażystki, zatem odpowiednio wysoki mebel na którym postawicie przewijak i wanienkę jest niezbędny byście dobiegli do mety, czyli sami poradzili sobie z kąpielą. </span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Zaczynamy od nagrzania pomieszczenia do około 25 stopni (my grzejemy piekarnikiem w kuchence), zamykamy inne pomieszczenia aby szybciej zrobiło się ciepło. Następnie przygotowujemy przewijak z ręcznikiem i najlepiej pieluszką tetrową (dla noworodka ręcznik może być zbyt szorstki). Przyda się też co najmniej jedna pielucha tetrowa z boku aby można ją było położyć pod maluchem po wytarciu. Co najmniej jedna ponieważ do czasu, aż bobas ureguluje sobie ilość wypróżnień możecie potrzebować zapasową, czasem również zapasowy ręcznik. Zdarzały mi się wcześniej mycia kiedy zużywałem 2 ręczniki, trzy pieluch terowe i 2-3 papmersy. Obok przewijaka (tak by było łatwo sięgać) stawiamy pojemnik z przegotowaną wodą o temp 36-38 stopni. Taka woda szybko stygnie w małym naczyniu, więc jeśli reszta przygotowań zajmie wam 5 minut trzeba taką wodę nagrzać o co najmniej 5 stopni więcej. W zasięgu ręki będzie wam również potrzeba ubranka do przebranie, pampers, chusteczki do podcierania, koszyk z gazikami i ewentualnie płatkami kosmetycznymi do mycia twarzy solą fizjologiczną, kremem do buzi, czymś na odparzenia pupy np. bepantenem, olejkiem do natarcia skóry, jeśli nie odpadła jeszcze pępowina również gazikami jałowymi i octeniseptem lub spirytusem. Napisałem ewentualnie bo można oczywiście wszystko umyć gazikami jałowymi, ale jak tylko bobas jest już trochę większy niż parę tygodni, śmiało można używać większych płatków kosmetycznych, mycie twarzy i uszu przy ich użyciu jest szybsze i łatwiejsze. Na koniec oczywiście wanienka z wodą o temperaturze 36-38 stopni, można dolać balneum lub innego płynu do kąpieli niemowląt. Dopóki nie odpadnie pępowina a potem dopóki nie zagoi się krosta po szczepieniu na gruźlicę nie polecam lania zbyt dużej ilości wody bo może być trudno. Po zagojeniu się krosty lepiej mieć tyle wody by dziecko było całe zakryte wodą po szyję, będzie mu cieplej i przyjemniej. Tu znów polecam nalać wodę trochę cieplejszą o 1-2 stopnie, bo zanim umyjemy twarz i uszy, ewentualnie oczy (później wytłumaczę czemu ewentualnie oczy) woda trochę ostygnie. Jeśli dysponujecie termometrem elektronicznym co polecam bo dużo ułatwia to można zmierzyć temperaturę tuż przed włożeniem dziecka do wanienki. Jeśli nie zawsze sprawdźcie własnym łokciem temperaturę wody (powinna być w okolicach temperatury ciała). Je zawsze stawiam obok wanienki czajnik z gorącą wodą gdyby za bardzo ostygła. </span><span style="font-family: inherit;">Skoro mamy wszystko przygotowane pozostaje zastanowić się, czy chcecie karmić dziecko po kąpieli czy przed. My naczytaliśmy się, że należy dziecko myć przed wieczornym karmieniem. Tak też zrobiliśmy za pierwszym razem i nie był to doby pomysł, bo Mała gdyby mogła zjadłaby nas oboje. Od drugiego razu kąpaliśmy małą około 0,5 h po jedzeniu i wyszło znacznie lepiej. Kąpiel dawała przyjemność dziecku a nam zaoszczędziła stresu, że trzeba się spieszyć bo bobasińska jest tak głodna że pożre cokolwiek. Po kąpieli dokarmiamy jeszcze małą ale bardziej po to by się wyciszyła i zasnęła spokojnie. Oczywiście musicie sami „dogadać” się ze swoim dzieckiem i wypracować odpowiednią kolejność i rytm biologiczny, ale z własnego skromnego doświadczenia polecam kąpiel 0,5 h do 1h po jedzeniu.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Jeśli wszystko mamy przygotowane i bobas jest najedzony, doradzam puszczenie spokojnej muzyki (jest sporo składanek muzyki klasycznej dla dzieci) i możemy przystąpić do kąpieli. Na wstępie kładziemy nasz skarb na przewijaku i rozbieramy oraz jeśli się zkupkał lub posikał podcieramy. Do mycia twarzy aby bobas nie zmarzł można go okryć ręcznikiem, ale ręcznik dziecko będzie odkrywać kopiąc nóżkami i wykonując ruchy rękami. Można też pozostawić body w czasie mycia twarzy i zdjąć go później. Ja okrywam ręcznikiem ale tak by się nie odkryło, czyli obracam „Małą” i wsuwam ręcznik pod plecy a potem obracam na drugi bok i drugi koniec pod plecy z drugiej strony, w taki sposób jeśli dziecko leży na plecach nawet jeśli się wierci i wierzga nóżkami nie odkryje się.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Kąpiel zaczynam od mycia twarzy, najpierw jedna połowa jednym płatkiem kosmetycznym zwilżonym w przegotowanej wodzie o temperaturze ciała, potem druga połowa drugim płatkiem. Następnie płatki uszu: wewnątrz i za nimi też zwilżonym gazikiem lub płatkiem kosmetycznym. W tym miejscu można też umyć oczy solą fizjologiczną i gazikami, ale polecam zrobić to po zasadniczej kąpieli bo można nalać do oczu np. przy obmywaniu główki dziecka.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Następny etap to wanienka, sprawdzam drugi raz czy woda ma odpowiednią temperaturę (36-38 stopni celcjusza). Ważne jest by pewnie dziecko trzymać wtedy się nie boi. Jeśli jesteście praworęczni to prawą rękę wkładamy pod główkę na tyle głęboko by chwycić dziecko za przeciwległą pachę (lewą) lub jeśli jesteście leworęczni to odwrotnie. To którą ręką chwytacie zależy też od tego w którą stronę jest skierowana wanna. Ja chwytam prawą ręką, bo głębsza część wanienki skierowana jest w moją prawą stronę. Chwyt pod pachą zamykamy. Drugą ręką chwytamy dziecko pod biodra lub za przeciwległą pachwinę czyli prawą o ile trzymacie dziecko pod lewą pachą.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Aby dziecko się nie wystraszyło trzeba mu pozwolić oswoić się z woda, w tym celu wkładamy do wanienki najpierw nogi, potem pupę, na koniec plecy. Jeśli dziecko ma jeszcze kikut pępowinowy należy tak go podtrzymywać aby nie zamoczyło kikuta i uważać na to również myjąc brzuszek. Potem będziecie mieli bliznę poszczepienną po szczepieniu na gruźlicę na lewym barku. Tu spraw jest o tyle prostsza, że wystarczy dziecko trzymać w wodzie nieco przechylone na prawą stronę, uważając by się wodą nie zachłysnęło (raz mi się to zdarzyło) i uważając by blizna pozostała sucha.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Samo mycie jest dosyć proste, ja używam tylko ręki, można ewentualnie myjki, ale trzeba, ją często prać, inaczej to siedlisko bakterii. Myjemy dokładnie całe ciało. Główkę po obmyciu spłukujemy wodą przegotowaną, która w międzyczasie zrobiła się wam zimna. W tej sytuacji, albo macie pod ręką czajnik, o którym zawczasu pomyśleliście i dolewacie odrobinę do wody w pojemniku by opłukać główkę dziecka, albo korzystacie z trzeciej ręki w postaci waszej asystentki. Dla mnie najtrudniejsze było mycie dziecka pod pachami, zwłaszcza dopóki była blizna poszczepienna i nie można było moczyć barku. Dziecko niechętnie podnosi ręce w wodze tak wysoko by je umyć pod pachą. </span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Nie przejmujcie się jeśli dziecko zamoczy uszy, ono to lubi bo słyszy wtedy szumy jak w łonie matki. Nasza zamacza czasem nawet całe oko….</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Jeśli umyliśmy już dziecko kładziemy na ręczniku lub ręczniku z pieluszką i opatulamy. Nie trzemy, bo skóra dziecka jest delikatniejsza od naszej. Jeśli dziecko jest dobrze opatulone tak by się nie wykopało z ręcznika, myjemy oczy (potrzebujemy do tego 2 rąk 2 gazików i soli fizjologicznej). Ja zakrapiam 2-3 krople do oka i zwilżam gazik, a następnie od zewnątrz do wewnętrznego kącika oka przecieram by zmyć ewentualne śpiochy i bakterie. Jeśli oczko ropieje co się często zdarza trzeba też zrobić masaż (najlepiej mieć do tego maść przepisaną przez lekarza w celu poślizgowym i masujemy tak by przetkać kanalik łzowy czyli od nasady nosa i kącika oka w dół 6-7 razy ruchem posuwistym. Jeśli macie problem z ropiejącym oczkiem to będziecie musieli przemywać oko kilka do kilkunastu razy na dobę, ale się tym nie martwcie to bardzo częste, idźcie do okulisty jeśli nie ustąpi po 3-4 dniach.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Jeśli bobas ma jeszcze kikut pępowinowy osuszamy go gazikiem nasączonym octeniseptem, dokładnie, tak by nie został w środku mokry bo się może ślimaczyć. Najlepiej jedną ręką sobie go odginać, a drugą ręką przecierać. Można też psiknąć octeniseptem na kikut i przecierać suchym gazikiem. Jednak dzieci nie bardzo to lubią.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Mając dalej opatulone dziecko smarujemy twarz kremem do twarzy dla bobasa, potem oliwką ciało (niekoniecznie za każdym razem). My zaczęliśmy stosować oliwkę po około 1,5 miesiącu. Zanim dziecko ubierzecie sprawdźcie czy nie odparzyło sobie pupy i ewentualnie posmarujcie bephantenem i zmieńcie sobie pieluszkę na suchą (ręcznik i pielucha są już mokre). Na suchej pieluszce możecie zacząć już ubierać wasze Skarby. Macie szczęście jeśli dziecko w trakcie nie zrobiło kupy albo siusiu. W związku z tym zachęcałem na wstępie aby mieć zapasowy ręcznik i pieluchę tetrową aby wymienić zasikaną w trakcie zabiegów pielęgnacyjnych. Na pocieszenie powiem Wam że około 2 miesiąca częstotliwość sikań i kupek w czasie kąpieli maleje. Teraz około 5 miesiąca praktycznie już się to nie zdarza….</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Mam nadzieję, że trochę Wam temat przybliżyłem. Życzę powodzenia, cierpliwości i dużo radości z kąpieli bobasa.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: right; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Tata Polki</span></div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-10040339871122923292012-04-27T13:44:00.001-07:002012-04-27T13:44:02.742-07:00Matka Polka w Szwecji<br />
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Opieka nad ciężarną w Szwecji różni się od opieki w Polsce. Gdy już zajdziesz w ciążę i na teście ujrzysz dwie kreseczki, chcesz jak najszybciej udać się na wizytę i potwierdzić, że pod sercem nosisz malutkie życie. Niestety, w Szwecji pierwsza wizyta zawsze planowana jest na 10-12 tydzień licząc od ostatniego okresu. Na wizytę umawiasz sie do położnej (ginekolog w Szwecji zajmuje sie chorobami kobiecymi lub nieprawidłowościami w ciąży).</span><span style="font-family: inherit;">Na pierwszej wizycie położna przeprowadza tzw. "wywiad" o ciężarnej, o chorobach w najbliższej rodzinie, mierzy ciśnienie, pobiera krew, mocz (tak, mocz oddajemy na miejscu- w przychodni -wyniki natychmiastowo), kieruje na pierwsze USG na ok 12 t.c., zakłada kartę ciąży, którą nosimy cały czas przy sobie. Przez całą ciążę położna nie bada ginekologicznie, jeżeli ciąża przebiega prawidłowo, a pacjentka nie skarży się na nic. </span><span style="font-family: inherit;">Jeśli nie znasz szwedzkiego, można poszukać położnej Polki lub spytać o tłumacza- przysługuje za darmo. </span><span style="font-family: inherit;">W pierwszym trymestrze odwiedzamy położna raz w miesiącu, w drugim mniej więcej co 3-4 tygodnie. </span><span style="font-family: inherit;">Od drugiego trymestru położna mierzy wielkość macicy (zwykłym centymetrem) od spojenia łonowego w górę. </span><span style="font-family: inherit;">USG w każdym trymestrze wykonywane jest tylko 1 raz ( 12, 18 i 36 tyg ciąży).</span><span style="font-family: inherit;">Wszystkie wizyty u położnej, badania laboratoryjne jak i USG (w szpitalu) są za darmo. </span><span style="font-family: inherit;">W trzecim trymestrze spotkania z położną są coraz częstsze -pod sam koniec nawet co tydzień.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Poród</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Do szpitala zabieramy: dokumenty, kosmetyczkę, ubrania można mieć swoje zarówno na sam poród jak i na oddziale, ale ogólnie, to wszystko się dostaje w szpitalu: majtki jednorazowe, podkłady , podpaski, ręcznik, pampersy dla dziecka, ja nawet dostałam czapeczkę dla maluszka. </span><span style="font-family: inherit;">Gdy już nadejdzie ten dzień i zaczynają się skurcze, nie jedziemy od razu do szpitala- czekamy na skurcze regularne, co 5 minut i wtedy dzwonimy do szpitala. Inaczej może okazać się, że jedziemy na darmo - o ile nie zaczęła się akcja porodowa, odsyłają do domu. </span><span style="font-family: inherit;">W szpitalu porodówka to pokój z WC i prysznicem. Podczas porodu opiekuje się nami położna i pielęgniarka. Wszystkie środki znieczulające (od akupunktury przez gaz rozweselający do ZO) są dostępne dla pacjentki za darmo!!! </span><span style="font-family: inherit;">Gdy już nasz maluszek wyjdzie na świat, dostaje zastrzyk z wit. K. </span><span style="font-family: inherit;">Położne zostawiają mamę, tatę i maluszka samych na 3-4 godzinki. Światło przyciemnione, muzyczka gra, dzidziuś golutki (w samym pampersie) leży obok mamusi. Potem przechodzi się na oddział noworodków, gdzie są pokoje 2-osobowe z łazienką. Oczywiście jest możliwość żeby tatuś został na oddziale. </span><span style="font-family: inherit;">O pomoc można prosić w każdej chwili. Pielęgniarki, położne i położne laktacyjne są do naszej dyspozycji ;) </span><span style="font-family: inherit;">W pierwszym tygodniu życia maluszka, odwiedza nas w domu pielęgniarka, która będzie zajmowała się naszym dzidziusiem. Daje (za darmo) witaminę D3, umawia się z nami na wizytę i tak chodzimy do przychodni z maluszkem co 2 tygodnie- ważyć, mierzyc itp. Pierwsze szczepienia są w 3 miesiącu życia.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">To tyle z moich doświadczeń. </span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: right; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Ania</span></div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-52564486411086130282012-04-25T13:30:00.002-07:002012-04-26T01:32:23.404-07:00Złapał katar Katarzynę<div style="text-align: justify;">
Katar, niby nie choroba, ale wymęczyć potrafi...Jak pomóc małemu noskowi?<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Kiedy do lekarza?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Zawsze, gdy dotyczy noworodka odwiedź pediatrę lub zamów wizytę domową. U tych najmniejszych maluszków z niedojrzałym układem odporności, nawet niewinny katarek w bardzo krótkim czasie może przekształcić w poważniejszą chorobę. Dlatego lepiej dmuchać na zimne i dziesięć razy odwiedzić lekarza niepotrzebnie niż raz przegapić odpowiedni moment. Kichanie nie musi być i najczęściej nie jest objawem kataru. Często podczas karmienia dostaje się do noska trochę mleka. Maluszek oczyszcza sobie nosek kichając. U trochę starszych maluszków można spróbować radzić sobie z katarem samemu o ile nie towarzyszą mu inne objawy choroby i dopóki wydzielina z noska nie stanie się ropna, żółto-zielona. Na naszym rynku jest mnóstwo produktów, które pomogą Ci w walce z katarem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Nawilżanie powietrza</b></div>
<div style="text-align: justify;">
W okresie grzewczym w naszych domach powietrze staje się nieprzyjemnie suche. By ułatwić oddychanie, postaraj zadbać o jego właściwą wilgotność. Sklepy oferują szeroką gamę nawilżaczy, których cena waha się od kilku do kilkuset złotych. Najprostszą formą są specjalne naczynia ceramiczne bądź z tworzywa sztucznego, które wypełnia się wodą i wiesza się na grzejniku. Znacznie bardziej kosztowna opcja to nawilżacze elektryczne, które wytwarzają mgiełkę o perlistości optymalnej dla układu oddechowego i utrzymują stałą, zadaną wilgotność w pomieszczeniu. Jeśli twój maluch skończył 12 miesięcy, do nawilżacza możesz dodać kroplę olejku eterycznego, kupionego w aptece (np.Olbas). Mniej spektakularnym i trochę mniej efektywnym, ale na pewno tańszym sposobem jest wieszanie mokrych ręczników na grzejnik.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Nawilżanie śluzówki</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Pamiętasz ze swojego dzieciństwa inhalacje - czyli głowa pod ręcznikiem nad garnkiem z gorącą wodą. Bardzo skuteczna metoda, ale groziła poparzeniem. Dzisiaj mamy do dyspozycji znacznie lepsze sposoby. Gdy w domu jest dziecko warto zainwestować w inhalator/nebulizator. W przypadku kataru wystarczy inhalacja z soli fizjologicznej lub z roztworu soli o jeszcze mniejszym stężeniu niż fizjologiczne. Dzieci lubią inhalacje - naprawdę! A nebulizacja jest doskonałą metodą podawania niektórych leków (oczywiście z zalecenia lekarza). Uwaga! Do inhalacji nie dodawaj żadnych olejków eterycznych. Śluzówkę noska możesz nawilżyć podając do noska po 1-2 krople soli fizjologicznej (najlepiej w jednorazowych ampułkach) lub psikając wodą morską w spreju. Polecam szczególnie ten drugi sposób. Ważne jest, żeby to była woda dla niemowląt i małych dzieci, gdyż woda z opakowań dla dorosłych często wydostaje się z pojemnika pod zbyt dużym ciśnieniem. Po zaaplikowaniu soli fizjologicznej/wody morskiej połóż niemowlę na brzuszku, by jej nadmiar wypłyną z noska wraz z rozrzedzoną wydzieliną. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Gruszki, aspiratory</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Czasami nawilżanie nie wystarcza a maluch nie potrafi jeszcze wydmuchać noska. Bardzo pomocne okazują różnego typu odciągacze kataru. Najpopularniejsze a zarazem łatwe w użyciu są aspiratory. Zasada działania jest bardzo prosta: jeden koniec przykłada się do dziurki w nosku, drugi wkłada sobie do ust i zasysa. Są aspiratory z wymiennymi filtrami (np. NoseFrida). i takie w których filtry zastąpiono naczynkiem na śluz (np. Sanity Nosalek). Jeśli takie urządzenie wydaje ci się mało higieniczne, możesz zaopatrzyć się w aspirator na baterie (np. firmy Terraillon) a nawet taki, którego końcówkę mocuje się do rury od odkurzacza (np. Katarek). Nie polecam natomiast gruszek do nosa, gdyż są trudne do mycia i mało efektywne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Spacer</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Katar nie jest przeciwwskazaniem do wychodzenia z domu. Wręcz przeciwnie, świeże powietrze na pewno poprawi samopoczucie dziecka. Jeśli maluch nie ma gorączki - śmiało wychodźcie. Deszcz też jest sprzymierzeńcem w walce z katarem. Nie "rzuca żabami"? - Bierzcie parasol i w drogę! Jeśli z jakiś powodów zdecydujecie się zostać w domu pamiętajcie o dokładnym wietrzeniu mieszkania (zresztą niezależnie od tego, czy macie katar czy nie). No chyba, że chcecie zrobić z mieszkania inkubator i zapewnić bakcylom doskonałe warunki do założenia własnej rodziny :))))</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Może aptekarz pomoże</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Świetnym sposobem na walkę z katarem jest maść majerankowa. Posmaruj niewielką ilością maści pod nosem malucha. W aptece można kupić krople do nosa dla dzieci, które skończyły 12 miesięcy. Pamiętajcie, że takie krople można stosować 3-5 dni a potem należy się skonsultować z lekarzem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Katar nie chce ustąpić? Minął przysłowiowy tydzień Warto odwiedzić lekarza, bo być może katar ma inną przyczynę niż przeziębienie.</div>
<div style="text-align: right;">
Dorota</div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-68055011537752402712012-04-22T08:56:00.000-07:002012-04-22T08:56:17.170-07:00Witaj w domu siostrzyczko/braciszku!<br />
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Nadszedł czas powrotu do domu - z nowym pasażerem. Jesteś szczęśliwa, s</span><span style="font-family: inherit;">tęskniona za swoim starszakiem ale też pełna obaw, jak </span><span style="font-family: inherit;">zareaguje na nowego członka rodziny.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Ciężko jest przewidzieć </span><span style="font-family: inherit;">zachowanie pierworodnego po powrocie ze szpitala. Wszystko zależy od jego </span><span style="font-family: inherit;">osobowości oraz przygotowania </span>lub jego braku <span style="font-family: inherit;">na nową sytuację. Reakcje mogą być różne… od radość,</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">po złość, zazdrość lub ignorancję. Nie </span><span style="font-family: inherit;">oczekujmy od starszaka zbyt wiele.To dla niego zupełnie nowa sytuacja. Nie </span><span style="font-family: inherit;">miejmy pretensji do dziecka, kiedy okaże się, że w momencie przyjścia do domu </span><span style="font-family: inherit;">rodzeństwa, poczuje się odrzucone. Przecież do teraz był Twoim oczkiem w głowie </span><span style="font-family: inherit;">a nagle musi się mamą podzielić. Z resztą, </span><span style="font-family: inherit;">mało kto się lubi dzielić ukochana osobą prawda?</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Reakcje negatywne straszaka mogą się objawiać na różne </span><span style="font-family: inherit;">sposoby np. może nie wykonywać Twoich poleceń. Może się uwsteczniać poprzez np. powrót </span><span style="font-family: inherit;">do picia z butelki, raczkowanie, powrót do ssania piersi. Może zacząć bawić się </span><span style="font-family: inherit;">jedzeniem, odmawiać czynności które dotąd bez problemu wykonywał samodzielnie. Mój starszy syn np. ma problemy ze snem. Budzi </span><span style="font-family: inherit;">się w trakcie nocy i płacze bądź podejmuje próby zabierania smoczka maluszkowi. </span><span style="font-family: inherit;">Niestety, nie zawsze da się uniknąć niektórych zachowań. Mogę Cię mamo </span><span style="font-family: inherit;">pocieszyć, starszak w pewnym momencie się oswoi i takie zachowania miną. </span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Poniżej </span><span style="font-family: inherit;">przedstawiam kilka możliwości które mogą pomóc.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
</div>
<ul>
<li><span style="font-family: inherit;">Po przyjściu ze szpitala, możesz mieć przygotowaną dla </span><span style="font-family: inherit;">starszego jakąś zabawkę "od dzidziusia". </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Postaraj się jak tylko to możliwe, w każdej wolnej chwili poświęcić </span><span style="font-family: inherit;">swoją uwagę starszemu dziecku. Np. gdy maleństwo śpi pobądź z pierworodnym. </span><span style="font-family: inherit;">Nadróbcie ten czas kiedy nie możecie być razem. Przytulcie się, rozmawiajcie, </span><span style="font-family: inherit;">grajcie, kolorujcie etc. </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Jeśli masz możliwość zaangażuj swojego partnera do </span><span style="font-family: inherit;">opieki nad maleństwem, a Ty w tym czasie możesz swój czas spędzić ze starszym </span><span style="font-family: inherit;">dzieckiem.</span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Jeżeli to możliwe, dobrze, by od czasu do czasu zaangażować do opieki nad niemowlęciem osobę trzecią np. babcię. Można ją poprosić np. by godzinę pospacerowała z maluszkiem tylko po to, by starszak mógł spędzić czas z obojgiem rodziców. By znów mógł poczuć się jak jedynak.</span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Możesz poprosić starsze dziecko np. o pomoc podczas kąpieli </span><span style="font-family: inherit;">jeśli wyraża chęć współdziałania. Pamiętaj jednak żeby nie traktować tego jako </span><span style="font-family: inherit;">obowiązek. UWAGA. Nigdy nie zostawiaj starszego dziecka z maleństwem bez </span><span style="font-family: inherit;">nadzoru.</span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Rozmawiajcie o uczuciach względem siebie, rodzeństwa.</span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Musisz ustalić granice, co wolno czego nie. Jeśli musisz </span><span style="font-family: inherit;">zająć się maluszkiem musisz o tym powiedzieć straszakowi. Jeśli widzisz, ze </span><span style="font-family: inherit;">starszak próbuje zrobić krzywdę maleństwu stanowczo podejdź i powiedz, ze tak </span><span style="font-family: inherit;">nie wolno. Mimo nowego członka rodziny w domu dyscyplina w dalszym ciągu musi </span><span style="font-family: inherit;">być zachowana.</span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Nie karz dobrych intencji Twojego dziecka. Czasem dziecko chce dobrze, tylko nie wie lub nie rozumie, że może zrobić krzywdę. Dobrym sposobem jest odwrócenie sytuacji. Np. gdy starszak wciska noworodkowi cukierka, nie zwracajmy mu od razu uwagi, tylko zwróćmy się (niby) do maluszka: "Ojej!, przecież ty jeszcze nie możesz jeść cukierków, jesteś za malutki..."</span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Słuchajmy co starsze dziecko ma do powiedzenia. Czasem w nadmiarze obowiązków nad maleństwem </span><span style="font-family: inherit;">zapominamy o tym żeby słuchać drugie dziecko. </span><span style="font-family: inherit;">Nie każmy starszemu kochać maleństwo na siłę. Dobrze </span><span style="font-family: inherit;">wiesz, że uczucie musi „przyjść” samo.</span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Kiedy jesteś sama z dziećmi a Ty musisz koniecznie zająć </span><span style="font-family: inherit;">się maluszkiem daj starszakowi jakieś zajęcie. Jeśli starsze dziecko robi hałas </span><span style="font-family: inherit;">postaraj się mu znaleźć zawsze takie miejsce (np. na czas spania maluszka)gdzie </span><span style="font-family: inherit;">nie będzie go tak słychać.</span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">Bardzo ważna wskazówka. Nigdy nie porównuj dzieci do </span><span style="font-family: inherit;">siebie. Każde dziecko jest odrębną jednostką. Każde dziecko jest inne.</span></li>
</ul>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Mamo dla niektórych początki mogą być łatwe a dla innych </span><span style="font-family: inherit;">trudne. Bardzo ważną rolę odgrywać będzie w tej sytuacji Twój partner. Bardzo </span><span style="font-family: inherit;">ważne będzie ustalenie zasad - kto i z kim.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Nie raz będziesz zmęczona ale wiedz, że posiadanie </span><span style="font-family: inherit;">rodzeństwa uczy między innymi </span><span style="font-family: inherit;">tolerancji, której w późniejszym okresie i Twoje dzieci będą doświadczać.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: right; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Marta</span></div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-81287597864857351122012-04-20T09:10:00.002-07:002012-04-20T09:12:25.412-07:00Laktatory moim okiem czyli słów kilka o Avent Philips i Freestyle Medela.<div>
<h2 class="uiHeaderTitle" style="font-weight: normal;" tabindex="0">
<span style="font-size: small;">Kiedy
kupowałam swój pierwszy laktator nie sądziłam,że w ogóle będę go
używać, a gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że to nie ostatni tego typu
sprzęt w domu to bym tarzała się ze śmiechu-ha, ha…</span></h2>
</div>
<div class="mtl fbDocument">
<br />
Z zakupem laktatora warto się wstrzymać, aż do momentu, kiedy uznamy,
że jednak przyda nam się taka pomoc, w ściąganiu nadwyżek mleka.
Wstrzymać się też warto, nawet jeśli nie planujemy karmić piersią, bo
może się okazać, że jednak zmienimy zdanie. Lepiej przecież wydać te
pieniądze na coś bardziej przydatnego niż laktator.<br />
<br />
Z zasady, jeśli któraś z mam chce ściągać tylko nadwyżki, nie
potrzebuje nic więcej niż najprostszy laktator ręczny, choć ja uważam,
że najlepiej i tak ułatwić sobie te zadanie i kupić od razu taki na
zasilanie. Bo takie ręczne to w mojej opinii służą tylko po to chyba, by
wytrenować sobie mięśnie dłoni na przykład do późniejszego grania na
gitarze. Laktatory na zasilanie zwykle posiadają funkcje ręczną, jeśli z
jakiś powodów ktoś chce takiej funkcji używać. A taki laktator na
zasilanie najprawdopodobniej wyciągnie mleka więcej niż ręczny, bo mama
nie musi ciągle machać ręką, co w gruncie rzeczy po pewnym czasie robi
się męczące i mama przestaje ściągać szybciej, a szkoda, bo często
trochę mleka zalega jeszcze w piersi. A już pobudzać ręcznym do większej
produkcji mleka, by mi się w ogóle nie chciało.<br />
<br />
Nie wnikając dlaczego - jako matka karmiąca własnym mlekiem, choć
butelką, należę do tej grupy mam, które podejmując taki styl karmienia
powinny wiedzieć, że czeka je spora praca. Ale czy na pewno ściąganie
mleka jest takie męczące i mozolne? Nie – jeśli sobie to w odpowiedni
sposób ułatwimy, czyli wybierzemy najbardziej optymalny dla nas
laktator, - tu będzie chodziło o czas ściągania i ilość, bo to, że dobry
laktator kosztuje to oczywiste. Trzeba pamiętać, że lepiej kupić jeden i
porządny niż kilka, które mogą na krótko nam posłużyć.<br />
<br />
Pierwszym laktatorem był ręczny Avent, bo w sklepie dziecięcym jakiś
taki dziwny monopol panował, a ja w szale zakupów dla dziecka miałam
wyłączony tryb logiczny. Jedyne nad czym myślałam to nad tym, że skoro
elektryczny kosztuje trzy razy tyle co ręczny, a ja raczej na pewno nie
będę go używać - to kupię tańszy. I tak laktator poczekał sobie na mój
powrót ze szpitala po porodzie. Była to piąta doba po, a ja dostałam
nawału takiego, że Niagara to mało, naprawdę lało się strumieniem,
piersi były pełne, twarde i laktator nie nadążał, ręka mnie bolała a
druga pierś ciągle w kolejce na ściągniecie mleka czekała; w zasadzie to
był taki balonik i wystarczyła by tylko szpilka…. Facepalm. Mąż szybko
do apteki jechał i kupił laktator na zasilanie – również Avent. Tak oto
stałam się posiadaczem dwóch laktatorów. Nie powiem z jaką ulgą
przyłożyłam elektryczny, który pięknie opróżnił mi najpierw jedną potem
drugą pierś. I tak co ok. 3 godziny przez 6 kolejnych miesięcy. W
zasadzie czepiać się go nie mogę, bo przebieg ma olbrzymi, od niedawna
trochę skrzypi, ale to już 9 miesiąc używania i pewnie jakieś
smarowidło, by się mu w środku przydało. Zalał mi się parę razy mlekiem i
to jest jego największy minus. Czasem mleko zbiera się miedzy
silikonową membraną a korpusem, gdy się w porę nie spostrzeżemy może
dojść do zalania silniczka. Ale przyłożony do źródła ciepła wysechł i
działał dalej. Przez to, że mleko lubi się zbierać między obudową
silniczka, a membraną nigdy bym nie kupiła używanego nawet raz, bo jak
wysterylizować silniczek? Ręczny laktator służył mi za części zamienne,
wiec w sumie się przydał. Raz tylko korzystałam z zasilania na cztery AA
baterie, w samochodzie podczas dalekiej podroży, działał bez zarzutu,
240 ml mleka ściągnął bez zmiany baterii. Prosty w obsłudze i fajny, bo
indywidualną prędkość ściągania można sobie ustawić. Przy dużych
ilościach mleka, niestety sporo czasu trzeba spędzić – mi ściągał 350
ml w ciągu godziny. Philips w swojej ofercie proponuje zestawy z butelką
lub kubeczkami via. Myślę, ze lepiej kupić z butelką, bo lepiej w ręku
się ją trzyma niż kubeczek, zresztą jak źle nakręci się kubeczek na
nasadkę to możemy mieć małą awarię w postaci przecieku - doświadczyłam
tego osobiście i dlatego zawsze używam butelki, a potem przelewam do
kubeczka via.<br />
<br />
Przy drugim dziecku mąż usłyszał, że chcę nowy laktator, bo nie będę
miała czasu na godzinne posiedzenia z Aventem w ręku. Po długich
namysłach zdecydowałam się na zakup Freestyle firmy Medela. Kosztuje
koszmarnie dużo, sam silniczek ma cenę taką, jak cały Avent na zasilanie
ze wszystkimi dodatkami, ale przyznam, że warto, choć i ten nie jest
bez wad. Freestyle to taki podwójny laktator i jak człowiek chce, może
używać na jedną lub dwie piersi na raz. Jest dwufazowy posiada fazę
pobudzania i odciągania, a przy tym można sobie ustawić zaproponowaną
przez producenta prędkość. Można go podłączyć do sieci, można także
używać bezprzewodowo za pomocą akumulatora, który ładuje się
automatycznie w czasie, gdy używamy laktatora sieciowo. Do zestawu
dołączone są różne sieciowe przejściówki. A najfajniejsze w nim jest to,
że nie trzeba trzymać butelek w ręku, bo można mocować oba korpusy do
biustonosza, co w połączeniu z paskiem, na który można zamontować
silniczek z akumulatorem, daje nam ten freestyle z nazwy. Ściąga mleko
niezwykle szybko – w 15-18 minut odciąga mi grubo ponad 300 ml. Można go
zaprogramować. Nie mamy problemu z zakupem części
zapasowych/dodatkowych. Do zestawu dołączony jest także cool bag z 4
butelkami po 150 ml i wkładem chłodzącym oraz calma- smoczek na
butelkę. Największa wadą jest to, że czasem, gdy źle zamocuje się
membrany lub są one wilgotne to laktator nie chce ciągnąć i trzeba go
rozłożyć i złożyć na nowo, co jest irytujące, gdy już wszystko jest
zapięte na biuście. Producent zaleca napełniać buteleczki do ¾ czyli
tych 150 ml. Ja zwykle albo wypełniam je do końca albo nakręcam nowe,
problem w tym, że nawet takie do ¾ wypełnione ciążą nam i okropnie
wiszą, więc średni ten freestyle, gdy się chodzi a nie siedzi. No i
paski mocujące korpusy do biustonosza mogłyby być lepiej wymyślone za tą
cenę, ale jak ktoś jest uparty może kupić dodatkowo pas na biust zwany
Easy expression bustier. Ogólnie jestem bardzo zadowolona i żałuję, że
nie miałam tego modelu od początku przy pierwszym dziecku, bo czas
ściągania i możliwość nieotrzymania butelek to jednak niesamowity
komfort.<br />
<br />
Niemniej dla tych mam co resztki po karmieniu ściągają Freestyle jest
zbędny, lepiej kupić Avent albo Swing Medela lub też laktator zupełnie
innego producenta.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
Anita</div>
<br />
Strony producentów opisanych modeli:<br />
<a href="http://www.avent.com/" rel="nofollow" target="_blank">http://www.avent.com/</a><br />
<a href="http://www.medelabreastfeedingus.com/" rel="nofollow" target="_blank">http://www.medelabreastfeedingus.com/</a><br />
<br />
<br />
<br />
</div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-88156689050807065512012-04-20T09:00:00.000-07:002012-04-20T09:00:10.054-07:00Ojcostwo oczami taty...<div class="mtl fbDocument">
Ojcostwo ojcostwu nierówne. Jako ojciec,
który doświadczył już bycia ojcem syna jak i córki, mogę to powiedzieć.
Co prawda mała ma dopiero kilka miesięcy, ale przez 3 lata bycia z nami
syna widzę różnicę w – przynajmniej swoim – podejściu. A może nawet nie
podejściu, a poczuciu, że syn, jako osobnik tej samej płci będzie mnie
zawsze chciał naśladować. I jakby to tragikomicznie nie brzmiało jestem
dla niego wzorem, co zobowiązuje o wiele bardziej niż przy córce.<br />
<br />
A co z samym ojcostwem ogółem, bez podziału na płeć? Cóż, w dzieciach
najbardziej cenię dwie rzeczy: szczerość i bezwarunkową miłość. Dziecko
zawsze powie co myśli, zawsze też – pomimo kar, kłótni, czasami krzyków
i wrzasków – będzie kochać. Dla dziecka nie jest ważne co mama czy tata
zrobił, czy nakrzyczał czy zabronił zabawy w np. rozlewanie wody po
całym domu, bo woda jest fajna, bo jest mokra. Dzieci – przynajmniej te
najmłodsze – nie żywią urazy i dają przykład jak miłość powinna
wyglądać. Po cholerę nam te nasze wszystkie wysokie i jeszcze wyższe
wykształcenia, kursy języka nowofunlandzkiego (może kiedyś się przydać),
ukończone szkolenia, na których uczymy się jak wygląda wszystko w
oderwaniu od rzeczywistości, po co nam nasze IQ, lata doświadczeń,
systemy wartości, skoro dzieciom ustępujemy na tak niby prostej
płaszczyźnie? W ojcostwie cenię to, że te zachowania mogę obserwować na
co dzień.<br />
<br />
Co jeszcze? Zazdroszczę dzieciom beztroski i żałuję, że nie wiedzą,
że właśnie trwa najfajniejszy okres ich życia i ich chęć bycia dorosłymi
jest ich pierwszym poważnym błędem, jaki popełniają ;). Nie chcę tu być
malkontentem, narzekać na sytuację jaka panuje, bo to nie jest istotne,
radość dziecka z nowego samochodzika naprawdę jest o wiele więcej warta
niż moja radość z zakupu nowego samochodu klasy A++ plus +. Kiedyś
dawno temu, gdy byłem na pewno młody i na pewno nie piękny dostrzegałem o
wiele wyraźniej te wszystkie niuanse związane z cieszeniem się
drobiazgami, miałem więcej czasu na przemyślenia i mniej problemów.
Wszystko to zmierza do banalnego, ale jednak prawdziwego stwierdzenia,
abyśmy uczyli się od dzieci, bo wiele można się od nich nauczyć.<br />
<br />
To wszystko jednak oklepane banały. Każdy je gdzieś widział lub
czytał, a jeśli nie, to polecam Paulo Coelho, Edwarda Stachurę lub po
prostu jakąś telenowelę. Istotniejsza od naszych/moich wewnętrznych
przemyśleń, wniosków i rozterek jest odpowiedzialność. Widziałem chłopca
w wieku mojego syna, który kłamie w żywe oczy, który uderzył go
(Wojtka) kiedyś w twarz. Nie mocno – w końcu to był wówczas niespełna
trzylatek – ale zrobił to. Poznałem też jego matkę, tzn. zobaczyłem ją i
wyrobiłem sobie może pochopną, ale jednak opinię. Opinię o tym, że
dziecko jest takie przez nią. Nie można mieć pretensji do dziecka o to,
że bije, jeśli nauczyło się tego w domu, niestety. Każdy błąd dziecka
leży w nas. Większość z nas chce być dobrymi rodzicami. Ale czasami
jesteśmy zmęczeni i lepiej, aby dziecko pooglądało TV, a my odpoczniemy,
czasami wprost mówimy że nie mamy czasu, że nam się nie chce, że niech
znajdzie inne zajęcie. Tak, też tak mówię, a później jak kładę się spać,
to głupio mi z tym. Głupio, że nie mam czasu dla własnego dziecka, ale
tak czasami już niestety po prostu jest. Nie jest to jeszcze zbrodnia, w
końcu każdy z nas musi pracować na to co ma i na to co będzie, zresztą
robiąc to dla dobra dziecka, tyle że dziecko tego nie rozumie.<br />
<br />
Odpowiedzialność nie jest łatwa. Muszę pamiętać, by dziecko zawsze
miało oparcie we mnie i abym zawsze miał dla niego czas i by
jednocześnie nie zamieniło się w egocentrycznego bufona, dla które tata
zawsze czas ma, zawsze wszystko da i zawsze wszystko zrobi i załatwi. To
wypośrodkowanie jest najtrudniejsze i chyba każdy o tym wie. Nie mam
złotej rady na to, nie jestem w stanie jednym zdaniem czy trzema
książkami na to pytanie odpowiedzieć (ale jakby ktoś chciał, to można
takie kupić na dziale poradniki, obok porad jak osiągnąć sukces i jak
zbudować piec kaflowy). To się czuje i to czuć trzeba, a jeśli dzieci
popełniają błędy – pamiętajmy, że nie należy ich ignorować, ale te błędy
wynikają też z nas i naszych zachowań i wzorców, jakie dajemy. Bo tym
jest ojcostwo i rodzicielstwo w ogóle – dawaniem wzoru i umiejętnym
wykorzystaniem przewagi intelektualnej, aby dziecko było takie, jakim
chcemy aby się stało. Nie, nie prawnikiem, bo nigdy nie miałem
znajomości by nim zostać, nie akrobatą, bo zawsze o tym marzyłem, nie
pilotem samolotu, strażakiem czy śmieciarzem. Aby było po prostu dobrym i
fajnym człowiekiem, któremu uda się w życiu i który po wszystkich
młodzieńczych buntach, ucieczkach z domu i innych jeszcze gorszych
rzeczach, które potępiamy, choć sami je robiliśmy – będzie uważać nas za
fajnych rodziców.<br />
<br />
Cała ta nielogicznie i wbrew sobie skonstruowana machina, która
jednak się kręci, jest niesamowita i czasami nie do ogarnięcia. Dlatego
życzę i sobie i Wam, aby opisywanie teorii i pisanie kolejnych mądrych
wywodów nie rozminęło się z rzeczywistością naszego dnia codziennego.<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
Adrael</div>
</div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-25528753363733057572012-04-20T08:50:00.000-07:002012-04-20T08:50:23.501-07:00Poronienie - czy jeszcze jest nadzieja?Poronienie to temat trudny, zarówno dla mam aniołków, jak i dla jej
najbliższych.Tego, co kobieta przeżywa po stracie ciąży, nie da się
opisać, gdyż żadne słowa nie potrafią wyrazić tych uczuć... Słowa otuchy
nie są w stanie sprowadzić uśmiechu na twarz matki. Pocieszenia w
rodzaju:"jeszcze będziesz miała dzieci" wywołują tylko łzy przypominając
o <span class="text_exposed_show">tym, co się stało. Słowo <em>poronienie</em> nie przechodzi przez gardło. Kobieta czuje tylko smutek i żal do całego świata...</span><br />
<span class="text_exposed_show">
<br />
Trzy miesiące po odstawieniu tabletek i rzuceniu palenia ujrzałam
dwie kreseczki na teście ciążowym. Radość.Niesamowite szczęście. Udało
się ! Tak od razu! Ogłosiliśmy z mężem tą wiadomość chyba całemu światu.
Zapisałam się do lekarza.Pierwsza wizyta zaplanowana na 10 t.c. Czułam
się świetnie.<br />
<br />
Tydzień przed planowaną wizytą zaczął pobolewać mnie brzuch,
plamiłam. Mówią, że to normalne na tym etapie ciąży, że macica się
rozciąga itp...ale ból narastał. Pojechałam do szpitala. W szpitalu
pielęgniarki mnie uspokoiły, że to się zdarza, ale też zapisały na
następny dzień na badanie do ginekologa. W nocy krwawienie, ból już nie
do zniesienia. Dreszcze. Gorączka. Szpital.Badanie USG. Poronienie
samoistnie.Straciłam moje dzieciątko... To był 9 tydzień ciąży. Słowa
ginekologa <em>macica pusta</em> odbijały się echem w mojej głowie jeszcze przez długie godziny. Żal. Smutek. Bezsilność. Płacz. Rozpacz. Złość na cały świat.<em> Dlaczego ja?</em> Nic już do mnie nie docierało. Najgorsze słowa jakie kiedykolwiek ktoś do mnie powiedział"<em>pusta macica"</em> .<br />
<br />
Nie zostałam w szpitalu, bo nie było takiej potrzeby. Miałam się
tylko zgłaszać na badania krwi co dwa dni w celu sprawdzenia czy beta
hcg maleje. Płakałam w domu, gdy mój mąż i syn nie widzieli. Do południa
leżałam w łóżku i czytałam fora o poronieniach. Bolało, gdy znajomi
dzwonili z pytaniem jak się czuje (a jeszcze nie wiedzieli co się stało)
a ja musiałam mówić, że już nie jestem w ciąży. Tak, "nie jestem w
ciąży" ,a nie: "poroniłam". Słowa<em> poronienie </em>długo nie potrafiłam wymówić.<br />
<br />
Lekarze dali mi zielone światło na staranie się o dziecko, już po
pierwszej miesiączce.Po długich miesiącach starań znów zaszłam w ciąże.
Tym razem nie chwaliliśmy się nikomu. Ale niestety znów poroniłam. Był
to 6 t.c.Przynajmniej nikomu nie musieliśmy nic tłumaczyć...Swoje
wypłakałam.<br />
<br />
Umówiłam się do specjalisty.Po szeregu badań okazało się, że wszystko
u mnie w porządku. Znów odzyskałam nadzieje. Po trzech miesiącach
zaszłam w ciąże. W 6 i 9 tygodniu ciąży maniakalnie odwiedzałam toaletę i
sprawdzałam, czy nie krwawię. Wszystko było w jak najlepszym porządku!
Po dziewięciu miesiącach urodziłam ślicznego, zdrowego dzidziusia.<br />
<br />
Poronienia pozostaną w mojej pamięci i sercu na całe życie, ale nie
rozpamiętuję, bo po co? W końcu doczekałam się mojego maleństwa, czego
życzę wszystkim Mamom Aniołków.<br />
<br />
</span><div style="text-align: right;">
<span class="text_exposed_show">Ania</span></div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-48261972626165879032012-04-19T23:58:00.004-07:002012-04-20T12:32:51.497-07:00Matki Polki w Niemczech<div class="mtl fbDocument">
Mój post kieruje do kobiet, które są w ciąży i będą rodzić po raz
pierwszy w Niemczech :) ciężko opisać co się dzieje w innych
województwach, a więc napiszę jak jest w Bayern.<br />
Ciąża- wiadomo noszenie okruszka pod naszym sercem wszędzie jest takie samo obojętnie w jakim kraju się obecnie przebywa :) Jednak muszę przyznać, że w Niemczech opieka nad kobietą, a później nad jej dzieckiem jest bardzo dobra. Godny uwagi jest fakt, że większość leków dla dzieci jest refundowana.<br />
Moje doświadczenia:<br />
<br />
<ul>
<li> Gdy doktor potwierdza, że nasza kruszynka już jest, dostaje się Mutterpass (karta ciąży), który ZAWSZE trzeba nosić przy
sobie np. gdybyś zemdlała albo źle się poczuła. To dokument dzięki któremu lekarze wiedza, co maja czynić. ( Mutterpass jest na 2 ciąże wiec go nie
wyrzucaj )</li>
<li>Są trzy
darmowe USG , każde na jeden trymestr. Można sobie dokupić.
Ja wykupiłam pakiet 4 USG w cenie 100 euro i muszę powiedzieć, że na
koniec zostało mi jedno. Co innego jeżeli źle się dzieje, wtedy usg jest
robione co wizytę bezpłatnie.</li>
<li>Wszystkie badania typu badanie moczu , czy krwi, a także KTG odbywają się w jednym
Praxis. Ma to taki plus, że nie trzeba się stresować i biegać - wszystko
jest na miejscu.</li>
<li>Na każdej wizycie najpierw jest spotkanie z położną, która waży, mierzy itd., a później spotkanie z doktorem.</li>
<li>KTG jest wykonywane od 30 tyg co wizytę, czyli co dwa tygodnie, później już do konca co tydzień.</li>
<li>W Niemczech płaci się u lekarza rodzinnego 10 euro za skierowanie do ginekologa, które jest ważne kwartał. W czasie ciąży skierowanie nie jest potrzebne czyli nie ponosi się tej opłaty.</li>
<li>Jeżeli chcesz zrobić badania np. na toksoplazmozę, zadzwoń
do swojego ubezpieczyciela i dowiedz się dokładnie, koszta jakich badań
pokrywa, żebyś później nie miała przykrych niespodzianek. Każde ubezpieczenie jest inne.</li>
<li>Często spotykam się z pytaniem jak jest z badaniem na obecność wirusa HIV. Mi robili i nie pytali czyli chyba jest obowiązkowe.</li>
<li>Możesz również poszukać położnej Polki albo Niemki, to zależy tylko od
Ciebie. Za położną płaci się 10 euro. Cena obejmuje również 8 wizyt po porodzie,
kurs rodzenia z ćwiczeniami, akupunkturę, no i zawsze możesz do niej zadzwonić,
jeżeli dręczy Cię jakieś pytanie. Ja byłam ze swojej
położnej bardzo zadowolona i
szczerze polecam. Możesz również zapytać lekarza, który prowadzi Twoja
ciążę, on pewnie Ci poleci dobrą położną.</li>
<li>Jeżeli czujesz, że coś jest nie tak albo coś Cię boli po prostu
jedź do lekarza, nie musisz rezerwować żadnych terminów, a jeżeli jest noc, a
coś się dzieje i się martwisz po prostu zadzwoń do szpitala najlepiej
tego, w którym zamierzasz rodzić, tam porozmawia z Tobą położna uspokoi
wytłumaczy albo powie, że jeżeli się martwisz to najlepiej żebyś
przyjechała. Ja byłam w takiej sytuacji kilka razy. Zdarzyło mi się czekać na
doktora nawet parę godzin, ale wcześniej zawsze zbadała mnie położna. Warto było, bo po wizycie już się nie denerwowałam :)</li>
<li>Przed porodem wybierz się do szpitala, w którym chcesz rodzić,
położna pokaże sale oraz opowie o porodach. Dostaniesz listę rzeczy do zabrania. Milo wspominam to zwiedzanie, pomimo tego, że się już turlałam
:P Na liście miałam wypisane ciuszki i pampersa na wyjście, kosmetyki i
ciuchy dla mnie, muzykę jeżeli chcę, szampana na toast :P i jedzonko
dla tatusia.</li>
</ul>
<br />
Nadszedł ten moment!!!<br />
Tutaj nie ma wiele do napisania? Zbierasz się i pędzisz do szpitala :D:D<br />
Każdy szpital jest inny wiec napiszę jak było w moim. Po przybyciu
położna nas przywitała i zaprowadziła do zielonego pokoju ( każdy pokój
ma inny kolor ), w którym nie dane było mi urodzić, ale odbywało się w nim mierzenie,
ważenie pierniczka :D. Później pokazała
mężowi gdzie jest kuchnia, w której były soki, woda, kawa i przekąski
(tak, tak zjadłam wszystkie paluszki, które tam były :P ) wiadomo co
chwile KTG, badania, położne na każde zawołanie przybiegały i
tłumaczyły, uspokajały, tuliły. Przed porodem przyszedł lekarz, by wszystko
wytłumaczyć od A do Z i opowiedzieć również o CC - w razie komplikacji
możesz, ale nie musisz podpisać zgody. Prywatnie uważam, że lepiej
podpisać, bo nigdy nic nie wiadomo.<br />
<br />
Po porodzie:<br />
Nie dane mi było urodzić naturalnie, dlatego dużo dla mnie znaczyło, że po przebudzeniu przybiegła moja
położna ze zdjęciem najcudowniejszego słoneczka, czyli mojego synka.<br />
<br />
Na "stacji" już z maleństwem:<br />
<br />
<ul>
<li>Pokoje były 2 osobowe z łazienką.</li>
<li>Pomiędzy łóżkami stał przewijak, pampersy i chusteczki.</li>
<li>Mały dostał również smoczek</li>
<li>Jeżeli nie chcesz karmić piersią to dostaniesz bez problemu mleko modyfikowane</li>
<li>W łazience były podpaski, podkłady na łóżko i majtki z siatki</li>
<li>Na obiady, śniadania i kolacje dostawało się listę na której było 5 pozycji i mogło się wybrać, mi jedzenie bardzo smakowało.</li>
<li>Po porodzie przychodzi położna i uczy karmić i jeżeli masz pytanie zawsze możesz ją zawołać.</li>
<li>Jest też pokój, w którym były laktatory do odciągania pokarmu z
butelkami i wszystkim, co potrzebne. Jest w nim też lodówka, w której można
przechować pokarm.</li>
<li>Najbardziejobie chwalę, że obojętnie co by się nie działo, nigdy nie usłyszałam złego słowa</li>
</ul>
<br />
Jeżeli nie znasz języka
niemieckiego to poszukaj polskiego lekarza albo wybierz się z kimś, kto
umie się dogadać, a jeżeli naprawdę jesteś skazana na siebie i
niemieckiego lekarza, idź i nie krępuj się - dogadacie się rękami i
nogami, jakby nie było- tutaj chodzi o skarbka pod Twoim serduszkiem, a
dla niego wszystko się zrobi.<br />
<br />
<span class="commentBody" data-jsid="text">To co opisałam było
związane z moją ciążą, nie mogę jednak powiedzieć, że jest tak w każdym
szpitalu. Trzymam kciuki abyście nigdy
się nie spotkały z przykrościami i ciążę przeżywały spokojnie i
bezstresowo :)</span> <br />
<div style="text-align: right;">
<wbr></wbr><span class="word_break"></span> Nata</div>
</div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com40tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-26693491615265583802012-04-19T12:59:00.000-07:002012-04-19T12:59:11.017-07:00Stresowe wychowanie bezstresoweKażda z nas chciałby, żeby jej maleństwo wyrosło na szczęśliwego,
pewnego siebie człowieka, który ze wszystkim w życiu sobie poradzi.
Kiedy urodziła się moja córka wyobrażałam sobie dokładnie to samo.
Doszłam do wniosku, że szczęśliwe dziecko wyrośnie na szczęśliwego
człowieka, więc postawiłam na wychowanie bezstresowe. Czy dobrze? Z
początku było super ale teraz nie jestem tego taka pewna. Uznałam, że
dziecko to przecież mały człowiek, który ma prawo mieć własne zdanie,
więc młoda miała takie same prawa jak dorosły. Sama mogła wybierać co i
kiedy chce zjeść, jak się ubrać, decyzja (w granicach rozsądku
oczywiście) całkowicie należała do niej. Chce rysować po ścianie-proszę
bardzo, chce biegać po domu i krzyczeć- cóż.. sąsiedzi jakoś to
przeżyją, niech się wykrzyczy, chce różowe ubrania- w sumie to ja też
bym nie chciała, żeby ktoś mi wybierał w co mam się ubrać..Pełna swoboda
i praktycznie żadnych oczekiwań. Przecież w naturze człowieka leży
potrzeba rozwoju, więc niech decyduje w którym kierunku pójdzie. Typowo
partnerski model wychowania. Bardzo rzadko słyszała słowo nie, bo jak
będę jej odmawiać to przecież zamknie się w sobie i będzie
nieszczęśliwa. Ach, czego te kobiety nie wymyślą w tych swoich maminych
główkach:)Część planu udało się zrealizować. Jest pewna siebie, zawsze
osiąga obrany cel, wie czego chce i potrafi o to zawalczyć. Jest
niezwykle inteligentna, więc można z nią rozmawiać o wszystkim. Jest
jednak pewne ale..Ona oczekuje, ba nawet żąda! Wszystko musi być po jej
myśli. W jej małej 3 letniej główce istnieje wizja świata, w którym to
ona jest centrum. Jej egoizm przerasta nawet mój (niestety nawet tego
natura pozbawia kobiety w czasie porodu:) Czy Wasze maluchy też robią
groźną minę oczekując przeprosin za Wasze zachowanie? No właśnie..
Przecież skoro jesteśmy sobie równe to dlaczego ona ma sprzątać swój
pokój a nie ja? Niby logiczne, ale jak pomyślę, że sama ją tego
nauczyłam to trochę przykro się robi. Teraz zaczynamy wszystko od
początku. Przecież ona musi żyć w społeczeństwie a nie tylko jako
jednostka. Burzę jej cały świat, który sama zbudowałam, ale nie mam
innego wyjścia. Muszę naprawić swoje błędy, zanim zrobią to inni ludzie,
których napotka na swojej drodze. Wychowanie bezstresowe nie istnieje.
Wpierw będzie stresowe dla rodzica a potem dla dziecka, które zderzy się
z rzeczywistością. Ale bez względu na to co mówią specjaliści idealnej
metody nie ma:) Przy drugim dziecku będziemy popełniać, a jakże,
zupełnie inne błędy.<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
Vileyka </div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-24814520614112610222012-04-19T12:47:00.001-07:002012-04-19T12:47:21.093-07:00Kilka słów na temat poroduNie będę tu opisywać porodu mojego czy innych kobiet. Chcę podzielić się myślami wiążącymi się z tym wydarzeniem.<br />
<br />
Przez całe dziewięć miesięcy w głowie kobiety powstają tysiące myśli
dotyczących porodu. Jak to będzie? Czy będzie bolało? Kiedy się
zacznie? Czy na pewno rozpoznam „ten” moment? Czy będzie wszystko w
porządku? Mogła bym tutaj pisać i pisać.. ale jeżeli czyta to przyszła
mama lub już obecna to bardzo dobrze wie jakie to są pytania i myśli.
Chciałabym uspokoić wszystkie przyszłe mamy, że NA PEWNO poznasz „ten”
moment! Instynkt kobiety jest niesamowity. Jeszcze żadna kobieta nie
przegapiła swojego porodu. Także spokojnie czekaj na tą chwilę. Co by
nie było poradzisz sobie! Nawet jak nie chodziłaś do szkoły rodzenia,
nie czytałaś artykułów na temat porodu, poradzisz sobie! Zaufaj swojemu
ciału, ono doskonale wie co ma robić. Osobiście pomagała mi myśl: „nie
Ty pierwsza nie ostatnia, inne kobiety dały sobie radę to ja też dam.”
Może i Tobie to ułatwi w jakiś sposób poród. Nie martw się nie jesteś
pierwszą ani ostatnią kobietą, która przez to przechodzi! Czeka Cię
piękna, cudowna nagroda za Twój trud. Twoje najukochańsze,
najpiękniejsze maleństwo na świecie, pierwszy krzyk, i tutaj pewnie
pojawią się łzy. Łzy szczęścia i dumy że dałam radę. Urodziłam! Jestem
mamą! Kochałaś tą małą istotkę już w brzuchu, ale gdy tylko ją zobaczyłaś
pokochałaś ją jeszcze bardziej! Miłość matki do dziecka jest czymś
wyjątkowym, niesamowitym. Warto podczas ciąży myśli sprowadzić na taki tok
myślenia. Dziecko które nosisz pod swoim serduszkiem czuje Twoje emocje.
Odczuwa kiedy się martwisz, kiedy uśmiechasz, więc śmiej się jak
najwięcej! Pamiętaj! Bycie mamą to niezwykłe doświadczenie. Każda
sekunda bycia z maleństwem to ogromny dar od losu.<br />
Poród boli, nie będę zaprzeczać. Jednak mimo, iż jest to ból przeogromny, zapomnisz o nim w jednej sekundzie. Jak tylko przytulisz swoje maleństwo, wszystko co nieprzyjemne odejdzie w niepamięć... <br />
<div style="text-align: right;">
Monika</div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-9779798846183467982012-04-19T03:14:00.003-07:002012-04-19T03:14:44.819-07:00Psychika a niepłodność, czyli chcę mieć dziecko – wołanie o pomoc.Jesteście ze sobą szczęśliwi, razem planujecie iść przez życie, macie
wiele wspólnych marzeń, pragnień … Wasz związek jest niemal idealny.
Czujecie się wspaniale w swoim towarzystwie, razem się śmiejecie i razem
przechodzicie przez wszelkie przeciwności. Stoicie za sobą murem.
Zwiedzacie świat, wieczory spędzacie na rozmowach, przytulankach …
Chodzicie do kina, na kolacje … Jest po prostu fajnie. Pewnego dnia
siadacie razem i podejmujecie wspólną decyzję: koniec z zabezpieczaniem
się – chcemy mieć dziecko.<br />
<br />
Póki co była to luźna rozmowa. Odstawiłaś tabletki i żyjecie jak
dotąd. Mija miesiąc, dwa … mija rok … Zaczynasz myśleć, że jednak coś
jest nie tak. Idziesz do lekarza. Zaczynają się długie, żmudne badania,
obserwacje cyklu. Zaczynasz traktować ginekologa jak dentystę. Siadasz
na fotelu bez strachu i wstydu, jedyne czego pragniesz to dziecko.<br />
Lekarz jeśli masz szczęście znajduje przyczynę dlaczego masz problem z
zajściem w ciążę, stawia diagnozę i rozpoczyna leczenie. Zaczyna Cie
stymulować różnymi cudownymi lekami, zastrzykami … W międzyczasie
zaprasza na badanie Twojego partnera. Facet z wielkim trudem się zgadza.
To rodzi między Wami niepotrzebne napięcie, zdarzają się jakieś kłótnie
o nic. Dlaczego? Bo on się boi badania, a raczej jego wyniku. To bardzo
uderza w jego dumę i męskość. Nieważne po której stronie leży
przyczyna, że dzidziusia jeszcze nie ma - wasz związek przechodzi bardzo
ciężką próbę. Seks nie jest już miłością, ani przyjemnością. Jest
produkcją dziecka. Słyszysz od lekarza: Tak mamy pęcherzyk – jest szansa
– kochajcie się w środę, a do środy zakaz, zbieramy najlepsze
plemniczki. Dziś z tej radości rzuciłabyś się na swojego faceta.
Przychodzi środa, libido spada. Seks na żądanie, na godzinę … Marzysz,
by już skończył. Nie odczuwasz żadnej przyjemności. Jedyne o czym
myślisz to czy się uda. Za kilkanaście dni znów dostajesz okres,
zaczynasz płakać, wyładowujesz się na swoim mężczyźnie … Każdy kolejny
cykl i kolejny okres wprowadza Cię w coraz gorszy nastrój. Wasze życie
kręci się wokół produkcji tego małego ktosia. Zaczynacie się kłócić, a
co gorsza w kłótniach mówić sobie wiele przykrych rzeczy związanych z
brakiem dziecka. Zaczynacie obwiniać się wzajemnie. Wasz związek
przechodzi już nie próbę – przechodzi kryzys. Po kilku takich
stymulowanych cyklach idziecie wspólnie do lekarza i słyszycie (o ile
nie jest naciągaczem na kasę), że nie macie szans na naturalne poczęcie.
Jedyną szansą jest in vitro. Znów płaczesz, on Cię przytula, pociesza …
tym samym jeszcze bardziej irytuje i dolinuje, Masz dość! Czujesz się
do bani. Twoja samoocena spada do zera, albo jeszcze niżej. W głowie
Twojego faceta rodzi się myśl, że nie jest stuprocentowym mężczyzną.
Oddalacie się od siebie, już razem się nie śmiejecie, uciekacie w swoje
własne światy …<br />
<br />
W końcu pada decyzja zrobimy in vitro … I znów strach... a jeśli się
nie uda?? Czy poradzimy sobie z tą porażką?? a jeśli się uda i będą od
razu bliźniaki, albo trojaczki?? Przecież teraz chcemy mieć jedno
cudowne dziecko. Gdzieś po głowie przechodzi myśl, że jest jeszcze
adopcja (ale czy ja będę umiała kochać takie dziecko tak samo mocno??
Czy będzie ono takie MOJE??) Decydujecie się – in vitro w styczniu.
Jesteś spokojniejsza, ale seks nadal jest mechaniczny...<br />
Mijają dni, miesiące, czekasz na styczeń...<br />
Może umarło w Tobie pożądanie, podniecenie, ale nie umarła wiara. Wierzysz, że będziesz mamą, że wspólnie będziecie rodzicami.<br />
Nadchodzi grudzień, a Ty pewnego dnia mówisz do swojego faceta, że na
in vitro nie jesteś gotowa psychicznie, że jeśli się nie powiedzie to
sobie z tym nie poradzisz … On Cię wspiera, ustalacie, że jest jeszcze
trochę czasu... Styczeń zostaje odrzucony, a datą finalną padają Twoje
trzydzieste urodziny … Znajdujesz jakąś nową pasję, której się oddajesz.
Skoro masz jeszcze 3 lata postanawiacie trochę pozwiedzać, zrobić
remont... Rozglądacie się zatem za wymarzoną wycieczką do Brazylii,
robicie remont w domu. Znów zaczynacie żyć... Wychodzisz na imprezki z
koleżankami, on z kumplami … Razem spacerujecie, znów się
przytulacie....<br />
Psychika trochę odpuściła... Parcie na dziecko odeszło na dalszy
plan, bo wierzysz, że na 30 urodziny będziesz je mieć. Czasem nawet seks
jest seksem, takim prawdziwym, choć do końca nigdy się nie wyłączasz …<br />
Wciąż bierzesz tabletki stymulujące Twój cykl, ale nie chodzisz do lekarza … Jest trochę luźniej …<br />
Pewnego dnia znów wszystko runęło, znów się rozregulowałaś, znów nie
dostajesz okresu w terminie …Mówisz do faceta, że kolejny razy musisz
sztucznie wywoływać okres, znów czujesz się do d...<br />
Zanim jednak weźmiesz tabletki na wywołanie okresu postanawiasz
zrobić test ciążowy, choć znasz jego wynik – robiłaś tych testów już
wiele.<br />
Jest 28 maja, a test pokazuje dwie kreseczki – oboje płaczecie ze szczęścia ….<br />
W lutym rodzi się Wasze upragnione, wymarzone, szczęśliwe i kochane maleństwo.<br />
<br />
…...<br />
<br />
Takich opowieści jak ta wyżej, można by napisać wiele. Każda historia
o trudach starania się o dziecko jest zupełnie inna. Ja opisałam swoją,
osobistą... Nie była to bajka, choć zakończenie ma szczęśliwe.<br />
<br />
Przez te słowa powyżej chcę przekazać wszystkim parom, które starają
się o potomstwo, że bardzo często przyczyną niepłodności wcale nie są
jakieś zmiany hormonalne, itp. Jestem gotowa zaryzykować stwierdzenie,
że w co najmniej 70% przypadków przyczyną niepłodności jest psychika.
Pewnie wiele razy słyszeliście, odpuśćcie sobie, wrzućcie na luz -to
pomoże... Tylko jak to zrobić? Na to nie ma złotego środka. Nikt nie
powie, w jaki sposób zapomnieć, że chcecie mieć dziecko. Nie da się
zapomnieć....<br />
<br />
Mi pomogło to, że przestaliśmy chodzić do lekarza. Dzięki temu
przestaliśmy kochać się z zegarkiem w ręku. Przestaliśmy produkować
dziecko.<br />
<br />
Życzę każdej parze, która stara się o maluszka powodzenia
zakończonego sukcesem. Życzę Wam cudu, który swoimi niebieskimi oczami
będzie na Was patrzył z miłością tak wielką, że nie jesteście sobie tego
w stanie w ogóle wyobrazić ….<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
Alka</div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-43121911663092107462012-04-18T23:37:00.001-07:002012-04-18T23:37:16.589-07:00"Mamo, tato pomóż mi - ja chcę mówić"<div class="mtl fbDocument">
Przychodzi taki dzień kiedy zauważamy, że
nasze dziecko rośnie, rozwija się – ale coś nam nie pasuje. Nasze
dziecko nie mówi w naszym języku – wydaje dźwięki, i używa swojego
"migowego", ale nie mówi.<br />
W naszym przypadku dałam sobie czas do 3 roku życia – zacznie mówić
albo trzeba coś z tym robić. Terapie zaczęłam też nieco wcześniej, na
własną rękę. Zapisałam młodego do przedszkola z myślą "a może tam będzie
chciał rozwijać umiejętność mówienia przy innych dzieciach" Jeżeli ta
terapia pomaga to tylko się cieszyć – bo problem się rozwiązuje.<br />
<br />
Niestety bywa tak, że przedszkole nie pomaga trzeba więc się przygotować do wizyty u specjalistów.<br />
<ul>
<li>
<strong>Logopeda – </strong>Pan lub Pani, która musi się stać twoim
wielkim przyjacielem, bo będziecie teraz się bardzo często spotykać.
Zwróćmy uwagę przy wyborze tego specjalisty by potrafiło porozumieć się z
Twoim dzieckiem – dziecko musi chcieć współpracować, a nie być zmuszane
do pracy.<br />
</li>
<li>
<strong>Poradnia Audiologiczna – </strong>na pewno będziecie
skierowani przez Logopedę na kontrolę słuchu, tak, tak, na pewno
powiecie – przecież moje dziecko słyszy – ale pamiętajcie, że problemy z
mówieniem mogą wyniknąć z niedosłuchu – który może być spowodowany
wieloma czynnikami.<br />
</li>
<li>
<strong>Laryngolog – </strong>kolejny specjalista który może nam
pomoc – on oceni jak to wszystko wygląda u dziecka w środku, bywa np. że
migdałki są przerośnięte i uciskają jakieś nerwy odpowiedzialne za
słuch.<br />
</li>
<li>
<strong>Ortodonta – </strong>wada zgryzu również może powodować problemy z mówieniem.<strong> </strong><br />
</li>
<li>
<strong>Psycholog – </strong>chyba najbardziej stresująca ze
wszystkich wizyt – psycholog będzie miał ocenić czy twoje dziecko nie
jest np. dzieckiem autystycznym ponieważ to może powodować problem.<br />
</li>
<li> <strong>Foniatra</strong> - osoba odpowiedzialna za cały instrument mowy - oceni, czy na przykład nie ma problemu ze strunami głosowymi itp. </li>
</ul>
Wizyty wizytami ale tak naprawdę wszystko zależy od Was – Rodziców.
Jak już mówiłam u logopedy będziecie częstym gościem, ale praca nie
kończy się w momencie zamknięcia drzwi gabinetu – walka dopiero teraz
się zaczyna. Więc teraz kilka słów na temat tego co was czeka i jak
zajmować się dzieckiem, które ma opóźnienie rozwoju mowy:<br />
<ul>
<li>
<strong>PIERWSZA I NAJWAŻNIEJSZĄ ZASADĄ JAKĄ WPROWADŹ W DOMU JEST ZAKAZ ROZMÓW O PROBLEMIE TWOJEGO DZIECKA W JEGO OBECNOŚCI</strong>
- Dziecko ma problem z mówieniem, a nie ze zrozumieniem. Więc jeżeli ty
mówisz że jesteś zawiedziona, zmartwiona to dziecko to rozumie i
jeszcze bardziej się zamyka w sobie lub obwinia się!<br />
</li>
</ul>
<ul>
<li>
Mów do dziecka <strong>POWOLI i WYRAŹNIE</strong>! <br />
</li>
<li>
Sylabizuj słowa! Nigdy ich nie przeliterowywuj... Literowania dziecko będzie się uczyć w szkole. <br />
</li>
<li>
Nadawaj rytm wypowiedziom – na przykład, gdy sylabizujesz klaskajcie razem z dzieckiem np. I-dzie-my u-myć rę-cę...<br />
</li>
<li>
Ogranicz telewizje do minimum, dziecko przed telewizorem nie ma potrzeby odpowiadania.<br />
</li>
<li>
Staraj się zachęcić dziecko do utrzymywania z Tobą kontaktu wzrokowego – niech obserwuje ruch twoich ust.<br />
</li>
<li>
<strong>Prace manualne dłońmi </strong>– Plastelina, malowanie
farbami bez pędzla, zabawa w piaskownicy, błocie, wodzie, pomaganie przy
ugniataniu ciasta – zastanawiacie się dla czego to jest takie ważne?
Przecież on nie mówi więc po co to wszystko?! Zaraz to wytłumaczę –
Część mózgu odpowiadająca za mowę znajduje się w "sąsiedztwie" z
częścią odpowiadającą za zmysł dotyku, wiec pobudzajmy by ta dostawała
bodźców które będą również pobudzać część odpowiedzialną za mowę.<br />
</li>
<li>
Chwalmy dziecko za każdorazową próbę wymówienia czegoś choć by to była zaledwie jedna sylaba.<br />
</li>
<li> </li>
<li>
Nigdy nie ignoruj tego gdy dziecko do ciebie mówi – bo wtedy wie że powinno mówić a nie pokazywać ci że chce coś od ciebie.<br />
</li>
<li>
Nie zabraniaj dziecku nucić, "podśpiewywać" naśladować różnych dźwięków przy zabawie... niech ćwiczy samo.<br />
</li>
</ul>
A teraz przyjdzie czas na ćwiczenia wspomagające nabywanie
prawidłowej wymowy. Ćwiczenia powinny być wykonywane 3 razy dziennie -
Pamiętaj jednak, że mogą trwać maksymalnie 15 min - dłużej dziecko traci
koncentrację i ćwiczenia nie przyniosą efektu. Ćwiczenia oddechowe
powinny być wykonywane w dobrze wywietrzonym pomieszczeniu.<br />
<ul>
<li>
Wysuwanie języka z Ust (szeroko jak łopata);<br />
</li>
<li>
Nasuwanie języka na górną wargę;<br />
</li>
<li>
Oblizywanie językiem górnej wargi, a następnie dolnej;<br />
</li>
<li>
nakładanie języka na dolna wargę;<br />
</li>
<li>
kierowanie języka do kącików ust<br />
</li>
<li>
oblizywanie językiem podniebienia – od siekaczy górnych do podniebienia miękkiego;<br />
</li>
<li>
klaskanie językiem<br />
</li>
<li>
mlaskanie<br />
</li>
<li>
Układanie języka na podniebieniu – przy szeroko otwartych ustach – utrzymanie tej pozycji kilka sekund<br />
</li>
<li>
ssanie miękkiego cukierka lub witaminy "c" – język nie odrywa się od podniebienia.<br />
</li>
<li>
Układanie języka na podniebieniu i oddychanie przez nos<br />
</li>
<li>
wysuwanie zaokrąglonych warg w przód "ryjek" a następnie rozsuwanie ust do uśmiechu<br />
</li>
<li>
Staranie wymawiane na przemian "u-i, u-i, u-i..."<br />
</li>
<li>
cmokanie ustami, przesyłanie całusków<br />
</li>
<li>
naśladowanie muczenia krowy<br />
</li>
<li>
delikatne dmuchanie papierków,chusteczki (wdech przez nos – głęboki
ale delikatny, wydech przez usta spokojnie i jak najwalniej – tak żeby
chusteczka znajdowała się w ruchu kilka sekund)<br />
</li>
<li>
dmuchanie na wiatraczek, piórko<br />
</li>
<li>
przedmuchiwanie piłeczek ping-pongowej – po stole, papierowej łódeczki po wodzie,<br />
</li>
<li>
dmuchanie przez rurkę<br />
</li>
<li>
Gra na instrumentach – flet, harmonijka ustna, trąbka.<br />
</li>
</ul>
<br />
Ćwiczeń jest trochę, i bywa że dziecko nie chce ich wykonywać, wiec,
starajmy się ćwiczenia zmienić w zabawę, całowanie misia, mlaskanie przy
zabawie w gotowanie itp.<br />
<br />
To na tyle co ja matka, która zmaga się z tym problemem może
powiedzieć, i życzyć twojemu dziecku powodzenia w rozwijaniu tej
umiejętności, a dla rodziców wytrwałości i cierpliwości w ćwiczeniach.<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
Asteria</div>
</div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-39640957365204092832012-04-18T12:49:00.000-07:002012-04-18T13:35:31.715-07:00Wielki powrót i co dalej … ??<div class="mtl fbDocument">
Hurrra właśnie lekarz powiedział Tobie, że wraz z maluszkiem możecie
wrócić do domu. Natychmiast chwytasz telefon, by powiadomić partnera.
Jesteś przeszczęśliwa, dni w szpitalu dłużyły się bardzo, łóżko było
niewygodne, a brak ramion faceta, kiedy zasypiałaś doskwierał
najbardziej. Tak bardzo chciałaś już pokazać dzidziusiowi Wasz dom.<br />
Jedziecie do domku. Siedzisz z maleństwem z tyłu. Uśmiechasz się, a
ono słodko śpi. Tatuś prowadzi samochód tak ostrożnie jak nigdy dotąd.
Być może zbierają Ci się łzy w oczach, nie wstydź się emocji, które
towarzyszą temu wielkiemu wydarzeniu. W końcu Wasza rodzina powiększyła
się i do domu wprowadza się jej nowy członek. To będzie teraz
najważniejsza osoba w Waszym małym świecie.<br />
Jesteś oczywiście pełna nadziei. Wiele razy wyobrażałaś sobie ten
moment. Myślałaś, że będzie cudownie, wspaniale. Oczami wyobraźni
widziałaś jak razem z partnerem, już jako mama i tata pochylacie się nad
łóżeczkiem, w którym beztrosko śpi Wasze śliczne, idealne dziecko.
Uśmiechacie się, jesteście szczęśliwi, a dziecko jest grzeczne, prawie w
ogóle nie płacze …. Wyobraźnia na pewno w czasie ciąży podsuwała Ci
wiele takich cudownych, sielankowych obrazów …. Rzeczywistość jednak
może się okazać nieco inna.<br />
Fakt, wracasz ze szpitala bardzo szczęśliwa, mężowi kręci się łezka w
oku – czekał na Was. Jeśli masz farta to dom czeka wysprzątany, a na
stole obiad :) Być może odwiedza Cię mama, teściowa … Chcą zobaczyć
wnuka. Ty jednak jesteś zbyt zmęczona, obolała, by z nimi rozmawiać.
Dziecko przystawiasz do piersi, ono zasypia, a Ty padasz razem z nim.
Później wpatrujecie się z mężem oboje w to cudne maleństwo. Jest
idealnie. W szpitalu dzidziuś pięknie spał, więc w domu też na pewno
będzie. Pierwsza noc, a tu wielka histeria... Maluch nie chce spać, nie
pozwala się odłożyć do łóżeczka, nie wiesz o co mu chodzi …
Najprawdopodobniej zwyczajnie wyczuł zmianę – powrót do domu to co dla
Ciebie było radością, dla niego jest wielką rewolucją... I to już druga
taka chwila w jego kilkudniowym życiu. Najpierw musiał się urodzić,
wyjść z cieplutkiego, fajnego brzuszka, gdzie mamę miał na wyciągnięcie
ręki, a teraz kiedy przyzwyczaił się do szpitalnego łóżeczka nagle
zabierasz go gdzie indziej. Nie przejmuj się – 80% dzieci ma przez
pierwsze dni małe problemy z adaptacją. Potrzebują wtedy czuć mamę
niemal non stop. Wybacz, ale maluszek nie rozumie, że jesteś zmęczona i
wykończona. On chce mieć Cię blisko. Możesz położyć się razem z nim –
jest szansa, że wtedy się wyśpicie (zajrzyj do tematu: Sen. Razem czy
osobno?).<br />
<br />
Mijają pierwsze dni. Ty, mąż i Wasze dziecko przyzwyczailiście się
już do siebie, do nowych warunków, choć nadal się siebie uczycie
nawzajem, poznajecie. Nagle maleńki świat Waszej pociechy znów się
burzy. Tatuś po krótkim urlopie wraca do pracy i wcale to nie oznacza,
że dzieciątko będzie potrzebowało mniej uwagi. Ono wciąż potrzebuje jej
tyle samo, tylko osób do opieki jest o połowę mniej :) Po kilku dniach
rozglądasz się wokół siebie i co widzisz??? Jednym słowem: SYF. W całym
domu masz po prostu większy lub mniejszy bałagan. Tu coś stoi, tam coś
leży … Góra prasowania czeka na wolną chwilę, a obiad jeśli w ogóle jest
to raczej nie jest to szczyt marzeń Twojego męża. Jedyne na co Ci
starcza czasu to tulić, karmić i usypiać maleństwo. Kiedy ono zasypia Ty
próbujesz żyć: wykonujesz milion telefonów, zaglądasz do
internetu,odpoczniesz chwilę, albo padasz z nim. Nie przejmuj się brak
organizacji na początku jest zupełnie normalny. Najpierw dojdź do
siebie. Nie wstydź się prosić o pomoc. Mamy XXIw co daje nam takie
możliwości jak pizza na telefon. Korzystaj z tego przywileju jeśli masz
gorszy dzień. Pierwsza organizacja przychodzi po około 2-3 tygodniach.
Wtedy zaczynają się spacery z dzieckiem. Dotlenisz się i możesz wierzyć
lub nie – poczujesz chęci do życia.<br />
<br />
Zazwyczaj NIESTETY, ale panowie mało pomagają w domu. Jeśli nie robił
czegoś wcześniej, bądź pewna, że teraz Twój partner nie zacznie nagle
sprzątać, gotować i prasować. Opieka nad dzieckiem też spocznie na
Twojej głowie... To normalne, tak jest w większości domów. Nie rób mu
wielkich wyrzutów, gdyż kłótnie Wam niepotrzebne. Pamiętaj, że on wstaje
codziennie rano i ciężko pracuje, by Wam zapewnić byt.<br />
Zamiast rozmyślać jak to mi źle, bo nie mam na nic czasu opracuj swój
własny plan. Oczywiście odkurzanie, wynoszenie śmieci nadal należy do
Twojego męża :)<br />
<br />
Kiedy gotować?<br />
Jeśli dzidziuś nie pozwala Ci gotować, kiedy mąż jest w pracy, to
gotuj popołudniu. Niech tatuś zajmie się swoim małym wielkim szczęściem,
a Ty zrób obiad „na jutro”. Obiad na dwa dni to też nic strasznego, a
pozwoli Ci na gotowanie co drugie popołudnie. To się naprawdę sprawdza.
Możesz też gotować na dopołudniowej drzemce, albo rano kiedy maluch
jeszcze śpi – o ile sama wstaniesz :)<br />
Zakupy zrób na bieżąco na spacerze ze swoim malcem. Raz w tygodniu
poproś męża, by przywiózł Ci większe zakupy ze sklepu. Tylko pamiętaj o
dokładniej liście (oni nie są domyślni:) )<br />
<br />
Kiedy sprzątać?<br />
Twoje dzieciątko na początku głównie śpi i je … Jedną jego drzemkę
poświęć na ogólne sprzątanie. Codzienna systematyczność pozwoli uniknąć
Ci wielkiego bałaganu. Większe sprzątanie zostaw na sobotę, kiedy to
tatuś może się zająć dzieckiem, wziąć je na spacer... Albo sama wyjdź
na spacer, a jego zagoń do sprzątania – korona mu z głowy nie spadnie :)<br />
<br />
Kiedy prasować?<br />
Tatuś kąpie, Ty prasujesz.... echh nieee, przecież chcesz
uczestniczyć w tym wydarzeniu, patrzeć jak Twoje dziecko jest zadowolone
w wodzie.... Ja np. prasuję wieczorami, kiedy maluch idzie spać, a mi
się jeszcze nie chce. Włączam w tv jakiś film i prasuję. Wiedz tylko
jedno, ani Tobie, ani mężowi, ani też Twojemu dziecku NIC SIĘ NIE
STANIE jeśli raz czegoś nie wyprasujesz. Ja też lubię moje dzieciątko w
cudownie pachnących, wyprasowanych ubrankach, ale jak mi się nie chce to
zwyczajnie tego nie robię. Od niewyprasowanych ubrań jeszcze nikt nie
umarł.<br />
<br />
Kiedy odpoczywać?<br />
Oto jest pytanie... Powiem Ci tylko jedno, z każdym dniem wejdziesz
bardziej w rytm i albo będziesz miała więcej czasu, bo np. Twoje dziecko
będzie umiało krótszą lub dłuższą chwilę poleżeć samo, albo odpoczynek
stanie Ci się mniej potrzebny :) To co na początku wydaje Ci się, że Cię
przerasta, za chwilę okaże się, że jest naprawdę do ogarnięcia.<br />
<br />
Nie przeczytasz tutaj gotowego przepisu na to co kiedy i jak zrobić.
Wiedz tylko, że wypracujesz sobie swój rytm dnia. Przede wszystkim naucz
się, że nie wszystko musi być idealne. Nie wstydź się pomidorowej
trzeci raz w tym miesiącu i niewyprasowanych spodni. Bądź dumna, że
Twoje dziecko jest czyste, zdrowe, zadbane.<br />
<br />
Nie jesteś kurą domową – jesteś menagerem domowego ogniska :) Więc
rano uczesz włosy, zrób makijaż, a kiedy mąż wraca z pracy podaj mu
obiad ubrana w co innego niż rozciągnięty z czasów ciąży dres, lub co
gorsza koszulę nocną. Niech widzi w Tobie kobietę, fajną mamę i
wspaniałą żonę. Wtedy tę pomidorową nawet codziennie będzie jadł ze
smakiem, a Ty nie będziesz popadać w dolinę, że mąż narzeka lub co
gorsza, że sobie nie radzisz itp. ….<br />
Pamiętaj – Twoje dziecko ma najfajniejszą mamę na świecie i to liczy się bardziej niż obiad czy sprzątanie.<br />
<br />
<div style="text-align: right;">
Alka</div>
</div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-5846980192426810552012-04-18T02:10:00.003-07:002012-04-18T12:52:55.330-07:00Nieplanowany poród przez cc - czyli nie zawsze jest tak jak sobie wymarzymy....<br />
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Staracie się o mały owoc waszej miłości, z miesiąca na miesiąc czekacie na upragnione dwie kreseczki.... i nadchodzi ten dzień, robisz test i........ są, dwie!!!!! H</span><span style="font-family: inherit;">ura ! jesteś tak szczęśliwa, że niewiele myśląc, jedziesz do pracy przyszłego tatusia, żeby natychmiast oznajmić mu tę cudowną nowinę!! </span><span style="font-family: inherit;">Zaczyna się wspaniałe 9 miesięcy oczekiwania, przygotowywania, </span>pełne <span style="font-family: inherit;">obaw, lęku i </span>rodzącej się w was<span style="font-family: inherit;"> miłości , z każda chwilą obcowania, z małą istotką rosnącą w brzuszku mamusi... </span><span style="font-family: inherit;">Szkoła rodzenia, nieprzespane noce przegadane o wspólnym porodzie, marzenie tatusia o uczestniczeniu z Tobą w tym mistycznym momencie - narodzin dziecka, dumny tata już widzi, jak obcina pępowinę, taki symbol, taki znak przynależności do waszej dwójki ;) </span><span style="font-family: inherit;">Co miesiąc chodzisz do lekarza, robicie wszystkie zalecane badania, oglądacie swój skarb na USG, wszystko jest w porządku, maluszek przyjmuje najróżniejsze pozy i macha do rodziców... </span><span style="font-family: inherit;">Termin się zbliża, na ostatnim USG maluch ustawiony już głową w dół, wypełnia cały mamusiny brzuszek i ciężko mu się już poruszać i mamie też, bo czuje brzdąca między nogami, torba spakowana, szpital wybrany, codziennie czekacie na ten moment, wyobrażając sobie go ciągle od początku.... Ma być tak pięknie, tak czarodziejsko...</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Pewnej nocy się budzisz, czujesz bóle, oj - to skurcze, wstajesz, bierzesz prysznic, dopakowujesz torbę, już wiesz, że to już! coraz częściej, coraz mocniej, ból.... budzisz tatusia i jedziecie do szpitala, zimne korytarze, mnóstwo biurokracji, ale ty jeszcze pełna nadziei czekasz na ten mistyczny moment, jesteście na sali porodowej, położna sprawdza rozwarcie, mąż głaszcze po pleckach, trzyma za rękę, prowadzi na spacer, zwijasz się z bólu, czujesz wewnętrznie, że coś jest nie tak, że już powinnaś mieć swojego maluszka, bo oboje się staracie i ty i dzidziuś, ale nie idzie. N</span><span style="font-family: inherit;">agle robi się zamieszanie, padasz ze zmęczenia, już nic nie słyszysz, gdzieś cię wiozą, kłują w kręgosłup, nie ma przy tobie partnera, ale ty myślisz tylko, żeby przestało bolec.... i słyszysz krzyk swojego dziecka, łzy lecą same, położna krzyczy 10pkt, paluszków 20 i już nic więcej nie słyszysz, zasypiasz.....</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Budzisz się po dwóch godzinach i widzisz wpatrujące się w Ciebie , zakochane oczy dumnego tatusia i maleńką główkę przytulającą się do niego.... oto są, najważniejsze istoty w Twoim życiu, spędzili razem sami dwie godziny i to czas którego nikt im nie odbierze, dali sobie ciepło i wsparcie czekając na bicie serca mamusi, płakali razem z radości i z przerażenia.... narodziła się miedzy nimi wieź.... </span><span style="font-family: inherit;">A ty.... przeżyłaś koszmar, zero mistycyzmu, zaczynasz sobie wywalać, że do niczego się nie nadajesz, bo nie urodziłaś swojego dziecka siłami natury....</span><span style="font-family: inherit;">A to nie prawda, jesteś najwspanialszą matką na świecie, dałaś z siebie wszystko, ale czasem natura płata nam figla i maluszek w ostatniej chwili się przekręci i nie jest wstanie wyjść sam z Twoja pomocą - potrzebne jest cesarskie cięcie.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">I tym sposobem ratują Ciebie i dziecko i nie ma </span>w tym <span style="font-family: inherit;">nic złego, jesteś pełnowartościową mamą i nie wolno Ci myśleć inaczej.... A czasem jak dorwie Cie silny baby-blues pomyśl jak ważne były to chwile dla taty i maleństwa. Może tak właśnie miało być, żeby ta cudowna dwójka mogła się do siebie zbliżyć.... to niesamowite jak tata nabiera pewności siebie i już w ogóle nie boi się tej malej istotki.... </span><span style="font-family: inherit;">Pamiętajcie, nic nie dzieje się bez przyczyny, los, natura wie co robi! A czasem nie wszystko wygląda tak jak sobie zaplanujemy.... Ale inaczej nie znaczy gorzej!!!</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: right; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Patrycja</span></div>Matki wariatkihttp://www.blogger.com/profile/09634487885079886032noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-89266472993722106312012-04-17T06:54:00.003-07:002012-04-18T15:17:54.722-07:00Czym jest skaza białkowa?<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Pod nazwą "</span><em style="font-family: inherit;">skaza białkowa"</em><span style="font-family: inherit;"> kryją się alergie na substancje uczulające. Najczęściej uczula mleko krowie oraz gluten, jaja kurze, kakao, orzechy i ryby. Jeśli karmi się piersią trzeba odmówić sobie prawie wszystkiego. </span><span style="font-family: inherit;">Nierzadko na wieść o chorobie rodzicom świat wali się na głowę, jednak należy uświadomić sobie, że ze skazą białkową można sobie dość łatwo poradzić, a dziecko, mimo choroby, może rozwijać się normalnie. Trzeba jednak pamiętać w jaki sposób można żywić dziecko.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; white-space: pre-wrap;">
<strong><span style="font-family: inherit;">Objawy alergii</span></strong></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Najczęściej chorobę diagnozuje się w 1 roku życia dziecka, wkrótce po porodzie. Skazę rozpoznaje się na podstawie objawów, wywiadu lekarskiego i testów skórnych. Jeśli zatem u dziecka zauważysz<strong>, niepokojący kaszel, krew w kale</strong>, skontaktuj się z pediatrą, który skieruje dziecko na konsultację alergologiczną.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Objawy uczuleni</span><span style="font-family: inherit;">a na białka mleka krowiego u niemowląt stosunkowo łatwo rozpoznać, choć pojedynczo jego symptomy bywają bagatelizowane. Do najczęściej występujących oznak tego rodzaju uczulenia pokarmowego zaliczają się zmiany skórne takie jak </span><strong style="font-family: inherit;">pokrzywka, szorstka skóra, wymioty, kolka, częste biegunki,</strong><span style="font-family: inherit;"> </span><strong style="font-family: inherit;">silny świąd skóry, czerwone krostki na twarzy, zgięciach łokciowych, pod kolanami, na głowie i za uszami.</strong><span style="font-family: inherit;"> Często pojawia się również suchy kaszel, duszności, chroniczny katar lub częste zapalenie ucha.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; white-space: pre-wrap;">
<strong><span style="font-family: inherit;">Jak pomóc dziecku?</span></strong></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Przede wszystkim <strong>dieta!!! </strong>Jeżeli karmisz niemowlę piersią, przyjrzyj się swojej diecie - być może należy usunąć z niej mleko i jego przetwory, gluten, cytrusy czy czekoladę, czyli te produkty, które mogą uczulać dziecko. Stosowanie diety eliminacyjnej często pomaga niemowlętom wrócić do zdrowia. Jednak nie stosuj takiej diety na własną rękę. Najpierw poradź się zaufanego pediatry. Podobnie w sytuacji, kiedy dziecko jest karmione pokarmami stałymi - trzeba odstawić żywność silnie uczulającą i sprawdzać, jak organizm malucha reaguje na zmiany w odżywianiu. Należy także uważać przy rozszerzaniu diety niemowlęcia - silne alergeny (np.ryby, orzechy, cytrusy) trzeba wprowadzać z dużym opóźnieniem do diety dziecka. Zamiast mleka modyfikowanego często alergolodzy zalecają picie hydrolizatu kazeiny krowiej (w przypadku dzieci z alergią na mleko krowie). Niektóre maluszki dobrze tolerują mleko kozie, sojowe, ryżowe.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;"><strong>Swędzenie</strong>.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Świąd może być szczególnie silny w nocy. Rodzice malucha ze skazą białkową często skarżą się na niewyspanie, mały człowiek natomiast bywa rozdrażniony, marudny i agresywny. Nic dziwnego - jest niewyspany i wszystko go swędzi. Czasem dziecko nie potrafi skupić się na niczym innym niż drapanie. Rolą rodziców jest zatem łagodzenie skutków skazy białkowej, a także atopowego zapalenia skóry poprzez zmianę diety i odpowiednią higienę ciała. Codzienne stosowanie specjalnych kosmetyków powinno przynieść poprawę stanu naskórka oraz ulgę cierpiącemu maluchowi.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; white-space: pre-wrap;">
<strong><span style="font-family: inherit;">Co jeść jeśli u Twojego dziecka stwierdzono skazę białkową</span></strong></div>
<ul style="line-height: 16px; list-style-type: square; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 0px; padding-left: 35px; padding-right: 0px; padding-top: 0px;">
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">mięso drobiowe</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">mięsko królicze (lepsze od drobiowego)</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">ryż,kasze (gryczana, jęczmienna, jaglana)</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">ziemniaki</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">makaron (bez dodatku jajek)</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">marchewkę (uwaga może powodować zatwardzenia u maluszka - w dużych ilościach)</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">kalafior</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">brokuły</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">żółtko jaja</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">mleko sojowe</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">jabłka</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">woda</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">paluszki lajkonik junior</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">chrupki kukurydziane</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">Ostrożnie z herbatą, słyszałam od jednej pielęgniarki, że może powodować kolki :)</span></li>
</ul>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; white-space: pre-wrap;">
<strong><span style="font-family: inherit;">Co wyeliminować z diety?</span></strong></div>
<ul style="line-height: 16px; list-style-type: square; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 0px; padding-left: 35px; padding-right: 0px; padding-top: 0px;">
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">białko jaja</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">mięsa czerwone (wołowina, wieprzowina, cielęcina)</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">czekolada</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">orzechy</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">miód</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">produkty mleczne i mlekopochodne</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">grzyby</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">cebula, czosnek (powoduje wzdęcia)</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">groch</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">kapusta</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">ogórki, szczególnie kiszone i korniszony</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">pomidory</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">ostrożnie z sałatą</span></li>
<li><span style="font-family: inherit; white-space: pre-wrap;">owoce cytrusowe</span></li>
</ul>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; white-space: pre-wrap;">
<strong><span style="font-family: inherit;">Ta katorga z jedzeniem skończy się, ale trzeba postępować rozsądnie.</span></strong></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; white-space: pre-wrap;">
</div>
<span style="font-family: inherit;"><strong>Czy skazę białkową można wyleczyć?</strong></span><br />
<span style="font-family: inherit;">Rodzice, którzy dowiadują się o tym, że ich małe dziecko zmaga się z problemem skazy białkowej zazwyczaj są uspakajani przez lekarzy przypominających im, że problem ten nie musi wcale towarzyszyć synowi lub córce przez całe życie. </span><strong style="font-family: inherit;">W 90 % przypadków skaza białkowa ustępuje po drugim roku życia dziecka</strong><span style="font-family: inherit;">, a ono samo może nie tylko jeść wszystkie pokarmy, ale również wcale nie musi obawiać się, że z czasem organizm zachowa skłonność do reakcji alergicznych. Oczywiście, szansa na wyleczenie skazy białkowej rośnie wówczas, gdy rodzice przestrzegają zasad </span><strong style="font-family: inherit;">diety eliminacyjnej</strong><span style="font-family: inherit;">, uważnie obserwują dziecko, aby dostrzegać nawet najmniejsze zmiany świadczące o poprawie lub pogorszeniu jego stanu zdrowia.</span><br />
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: inherit;">Tysia</span></div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-9023839905823080451.post-59965130522420239682012-04-17T06:04:00.000-07:002012-04-22T09:01:41.395-07:00Gdy w domu pojawia się nowy członek rodziny…Jak przygotować starsze dziecko na przyjęcie rodzeństwa. (cz. 1)<br />
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Gdy okazuje się, że znowu jesteś w ciąży często w głowie </span><span style="font-family: inherit;">krąży myśl CZY JA SOBIE DAM RADĘ? </span><span style="font-family: inherit;">Ledwo co odpoczęłaś po pierwszym dziecku a tu w drodze </span><span style="font-family: inherit;">kolejne…</span><span style="font-family: inherit;">Droga mamo, mogę Cię zapewnić, że dasz sobie radę. MUSISZ. </span><span style="font-family: inherit;">Mogę zagwarantować że przyjdą momenty paniki wywołane </span><span style="font-family: inherit;">różnymi przyczynami. Nie, nie. Nie mam zamiaru Cię straszyć. Chcę tylko podkreślić, </span><span style="font-family: inherit;">że obawa przed drugim dzieckiem i to jak starsze dziecko przyjmie rodzeństwo </span><span style="font-family: inherit;">jest zupełnie normalne.</span><span style="font-family: inherit;">Przyjście na świat kolejnego członka rodziny niesie za sobą </span><span style="font-family: inherit;">kolejne zmiany. Znowu rewolucja.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Jeśli masz w domu </span><span style="font-family: inherit;">trzy- lub już czterolatka śmiało możesz z nim porozmawiać o nadchodzących </span><span style="font-family: inherit;">zmianach. Warto dziecko przygotować wcześniej. Powinniście powiedzieć mu o tym </span><span style="font-family: inherit;">razem, w sposób przystępny, dostosowany do jego pojmowania świata. Nie </span><span style="font-family: inherit;">oczekujcie nagłego wybuchu radości i entuzjazmu (choć takie emocje nie są </span><span style="font-family: inherit;">wykluczone). Dziecko musi oswoić się z nowiną. Musicie być przygotowani na całą </span><span style="font-family: inherit;">serię różnych pytań. Są też dzieci, które zamykają się w sobie i nie chcą </span><span style="font-family: inherit;">rozmawiać o dzidziusiu. Jeśli tak się dzieje, to dajcie spokój. Za jakiś czas </span><span style="font-family: inherit;">starszak sam przyjdzie porozmawiać. W każdym razie nie aciskajcie. Ta sytuacja </span><span style="font-family: inherit;">wymaga szczególnej wyrozumiałości i delikatności. Powiedzcie dziecku, że </span><span style="font-family: inherit;">rozumiecie jego uczucia, że może się bać, być smutne i niepewne, a nawet </span><span style="font-family: inherit;">złe. Zawsze go wysłuchacie, jak będzie gotowe do rozmowy. Zapewnijcie o Waszej niezmiennej miłości do niego.</span><span style="font-family: inherit;"> </span><span style="font-family: inherit;">Dwulatek jeszcze nie do końca rozumie o co chodzi. Nie </span><span style="font-family: inherit;">chcę powiedzieć, że nie trzeba go przygotowywać ale nie należy mieć przesadnych </span><span style="font-family: inherit;">oczekiwań.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Poniżej znajdziesz kilka wskazówek, co należy robić PRZED </span><span style="font-family: inherit;">pojawieniem się w domu młodszego rodzeństwa</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<strong><span style="font-family: inherit;">Pokazuj dziecku </span></strong><strong style="font-family: inherit;">inne maluszki. </strong><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Staraj się </span><span style="font-family: inherit;">uświadamiać dziecku, jak </span>delikatny jest <span style="font-family: inherit;">noworodek .Warto pokazywać </span>zdjęcia niemowląt w książkach i gazetach<span style="font-family: inherit;">. Rozmawiaj o zachowaniu noworodków np. </span><span style="font-family: inherit;">dlaczego i kiedy może płakać. Jeśli w rodzinie jest niemowlę, warto je odwiedzić i </span><span style="font-family: inherit;">pozwolić starszemu podpatrywać jak wygląda rzeczywistość.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<strong style="font-family: inherit;">Wspólne przygotowania</strong><span style="font-family: inherit;">.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Staraj się włączyć starsze dziecko do przygotowań na przyjęcie maluszka. Np. </span><span style="font-family: inherit;">kupowanie łóżeczka czy przygotowanie kącika ale pod jednym warunkiem: starszak </span><span style="font-family: inherit;">musi wykazywać chęci. Jeśli ich nie ma nie zmuszaj</span><span style="font-family: inherit;"> go do tego.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;"><b>Wspomnienia</b></span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Wyjmij swoje zdjęcia z czasu, kiedy byłaś w ciąży ze starszakiem. Pokaż, że też był kiedyś w brzuszku i opowiedz co się z nim tam działo. Pokaż mu jego zdjęcia na których jest noworodkiem, niemowlęciem. Dzieci bardzo lubią słuchać historii i nich samych.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<strong><span style="font-family: inherit;">Twoje własne </span></strong><strong style="font-family: inherit;">doświadczenia</strong><span style="font-family: inherit;">. </span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Jeśli masz własne </span><span style="font-family: inherit;">rodzeństwo i pamiętasz twoje emocje związane z przyjściem twojego brata lub </span><span style="font-family: inherit;">siostry do domu, to możesz o tym opowiedzieć swojemu dziecku. Tu radzę jednak </span><span style="font-family: inherit;">uważać, żeby nie opowiedzieć o własnym zachowaniu, którego chciałabyś uniknąć u swojego starszaka.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<strong style="font-family: inherit;">Czułość</strong><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit;">Jeśli </span><span style="font-family: inherit;">dziecko jest zainteresowane pozwól mu dotykać swój brzuch, przytulać się, </span><span style="font-family: inherit;">rozmawiać z nim. Niech śpiewa kołysanki a Ty mamo opowiadaj starszemu co się dzieje </span><span style="font-family: inherit;">z dzidziusiem w brzuchu. Może to sprzyjać nawiązaniu więzi pomiędzy </span><span style="font-family: inherit;">rodzeństwem.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<strong><span style="font-family: inherit;">Przyzwyczajaj</span></strong><strong style="font-family: inherit;"> dziecko </strong><strong style="font-family: inherit;">stopniowo</strong><strong style="font-family: inherit;"> do Twojej chwilowej nieobecności</strong></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="line-height: normal; white-space: normal;">Jeśli </span>jeszcze <span style="line-height: normal; white-space: normal;">nie zostawiałaś </span><span style="font-family: inherit;">swojego dziecka z kimś innym niż Ty na noc, to zacznij lepiej oswajać dziecko z </span><span style="font-family: inherit;">brakiem Twojej obecności. Poproś o pomoc </span><span style="font-family: inherit;">np. babcię lub dziadka. Musi to być osoba dobrze znana dziecku i przez nie lubiana. </span><span style="font-family: inherit;">Najlepiej jakby ta osoba mogła spędzić kilka nocy np. dwie w waszym domu </span><span style="font-family: inherit;">ewentualnie osoba ta może wziąć dziecko do siebie.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<strong><span style="font-family: inherit;">Jeśli karmisz dziecko piersią, </span></strong><strong style="font-family: inherit;">postaraj się je stopniowo </strong><strong style="font-family: inherit;">od niej</strong><strong style="font-family: inherit;"> odstawiać </strong></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="line-height: normal; white-space: normal;">Działaj powoli. Może </span><span style="font-family: inherit;">to potrwać nawet 3 miesiące. Oczywiście można </span><span style="font-family: inherit;">karmić dzieci równolegle ale jest to bardzo wyczerpujące dla Mamy.</span></div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
Pamiętaj, pojawienie się pierwszego dziecka wywraca świat do góry nogami. Pojawienie się kolejnego jest dużą zmianą ale już nie tak spektakularną. </div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: right; white-space: pre-wrap;">
Marta</div>
<div style="line-height: 16px; padding-bottom: 0px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">
<span style="font-family: inherit; line-height: normal; text-align: -webkit-auto; white-space: normal;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: normal; text-align: -webkit-auto; white-space: normal;"><b><br /></b></span></div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com0