Vileyka
Stresowe wychowanie bezstresowe
Każda z nas chciałby, żeby jej maleństwo wyrosło na szczęśliwego,
pewnego siebie człowieka, który ze wszystkim w życiu sobie poradzi.
Kiedy urodziła się moja córka wyobrażałam sobie dokładnie to samo.
Doszłam do wniosku, że szczęśliwe dziecko wyrośnie na szczęśliwego
człowieka, więc postawiłam na wychowanie bezstresowe. Czy dobrze? Z
początku było super ale teraz nie jestem tego taka pewna. Uznałam, że
dziecko to przecież mały człowiek, który ma prawo mieć własne zdanie,
więc młoda miała takie same prawa jak dorosły. Sama mogła wybierać co i
kiedy chce zjeść, jak się ubrać, decyzja (w granicach rozsądku
oczywiście) całkowicie należała do niej. Chce rysować po ścianie-proszę
bardzo, chce biegać po domu i krzyczeć- cóż.. sąsiedzi jakoś to
przeżyją, niech się wykrzyczy, chce różowe ubrania- w sumie to ja też
bym nie chciała, żeby ktoś mi wybierał w co mam się ubrać..Pełna swoboda
i praktycznie żadnych oczekiwań. Przecież w naturze człowieka leży
potrzeba rozwoju, więc niech decyduje w którym kierunku pójdzie. Typowo
partnerski model wychowania. Bardzo rzadko słyszała słowo nie, bo jak
będę jej odmawiać to przecież zamknie się w sobie i będzie
nieszczęśliwa. Ach, czego te kobiety nie wymyślą w tych swoich maminych
główkach:)Część planu udało się zrealizować. Jest pewna siebie, zawsze
osiąga obrany cel, wie czego chce i potrafi o to zawalczyć. Jest
niezwykle inteligentna, więc można z nią rozmawiać o wszystkim. Jest
jednak pewne ale..Ona oczekuje, ba nawet żąda! Wszystko musi być po jej
myśli. W jej małej 3 letniej główce istnieje wizja świata, w którym to
ona jest centrum. Jej egoizm przerasta nawet mój (niestety nawet tego
natura pozbawia kobiety w czasie porodu:) Czy Wasze maluchy też robią
groźną minę oczekując przeprosin za Wasze zachowanie? No właśnie..
Przecież skoro jesteśmy sobie równe to dlaczego ona ma sprzątać swój
pokój a nie ja? Niby logiczne, ale jak pomyślę, że sama ją tego
nauczyłam to trochę przykro się robi. Teraz zaczynamy wszystko od
początku. Przecież ona musi żyć w społeczeństwie a nie tylko jako
jednostka. Burzę jej cały świat, który sama zbudowałam, ale nie mam
innego wyjścia. Muszę naprawić swoje błędy, zanim zrobią to inni ludzie,
których napotka na swojej drodze. Wychowanie bezstresowe nie istnieje.
Wpierw będzie stresowe dla rodzica a potem dla dziecka, które zderzy się
z rzeczywistością. Ale bez względu na to co mówią specjaliści idealnej
metody nie ma:) Przy drugim dziecku będziemy popełniać, a jakże,
zupełnie inne błędy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz