Życie nie kończy się na pieluchach ....

Pieluchy, kupki, zupki, cycuchy, butelki... wokół tego kręci się Twoje życie po tym jak rodzi się dziecko? A gdzie czas dla ciebie?! Nie bój się zostawić dziecka z tata/babcia/ciocia nawet z koleżanką...
Przychodzi ten dzień dziecko jest już z nami po drugiej stronie. Bywa, że poród był ciężki, zamykasz się w domu, zmęczona ciągłym dostawaniem maluszka do piersi, zmienianiem pieluch – zaczynasz odczuwać chęć wyjścia do ludzi... Ale jak tu zostawić maluszka, przecież to ty jesteś najważniejsza dla niego teraz?! Zostajesz w domu... zaczynasz się coraz bardziej stłamszona. Coraz większe poczucie braku wolności... kochasz swoje dzieciątko nad życie, ale bywa, że masz dosyć. Kolejna próba wydostania się – iść do fryzjera, ze znajomymi do kina, z mężem na randkę! No ale co jak będzie płakać? A jak tata/babcia/ciocia/sąsiadka nie da sobie rady? Kolejna próba nieudana kolejne tygodnie siedzenia w domu. Coraz więcej spięć miedzy Tobą, a mężem/partnerem... coraz więcej kłótni, które do niczego nie prowadzą... Wybuchasz! Masz dosyć! Mąż może Twojego zachowania nie zrozumieć... więc usiądź z nim i wyjaśnij.
Ja to przechodziłam przy pierwszym dzieciątku... czułam się zobligowana oddać się w całości swojemu maleństwu i zapomniałam o sobie... o tym, że też mam potrzeby. W Pewnym momencie powiedziałam dość – przecież mogę zrobić coś dla siebie! Wyjść! Nie jestem przecież więźniem! I pojechałam - wcześniej wszystko przygotowałam, rozpisałam, opowiedziałam – nie powiem, było sto tysięcy telefonów. Ale co może się stać? Dzieciątko zostało z tata i babcią, którzy tak samo je kochają jak ja. A w tym czasie byłam 500km od domu na festiwalu naładować swoje baterie. Wróciłam następnego dnia wieczorem, Zostałam przywitana radosnym uśmiechem mojego maluszka, który nie wskazywał na to żeby było mu źle, gdy mnie nie było... Mąż również przywitał mnie uśmiechem, ja ich tak samo wielkim... byłam szczęśliwa. Skończyły się kłótnie. Kolejną próbą było zostawienie dziecka z samą babcią i wyszliśmy do znajomych bez dziecka... wreszcie mogliśmy spokojnie posiedzieć i porozmawiać. Nie było nasłuchiwania czy się budzi, było bez wychodzenia, gdy mały się obudził, by dać cyca/butle.
Nie bałam się już z mężem wychodzić, i zostawić moją małą pociechę w domu z kimś innym niż ja... Tata przy pomniał sobie też że ma swoja żonę, która nie jest już jedna wielką chodźącą pretęnsją.
Teraz mam drugie dziecko i podejscie do wszystkiego jest zupełnie inne... wydaje mi się, że zdrowsze, bo nie ma tylu kłótni, pretensji... tylko szczęście z tego że jestem i mamą i żoną.
Nie bójcie się zostawić swoich maluszków, im naprawdę nie stanie się krzywda gdy zostawisz je z zaufaną osoba nawet na te kilka dni.

Asteria

2 komentarze:

  1. Oj aj tylko jak mam okazję zostawiam synka z dziadkami i udaję się z mężem gdziekolwiek (byle razem)! Bo przede wszystkim jestem żona i dzięki temu mam cudownego synka! I lubię też czasami zostawić małego z mężem i spotkać się z koleżankami/przyjaciółkami/znajomymi lub po prostu pobyć sama ze sobą. Jednak od pewnej osoby (która, jest również młoda mamą) usłyszałam jakby z ukrytym zarzutem, że rodzice są od wychowywania i ona niema zamiaru nikomu "podrzucać" dziecka" Ech... matka matce wilkiem

    OdpowiedzUsuń
  2. z mężem na randkę? mój o tym chyba zapomniał jak wzięliśmy ślub, że już nie wspomnę o tym co jest, jak urodził się nasz synuś... :(

    OdpowiedzUsuń